Adam Nawałka dokonał trzech zmian w wyjściowym składzie reprezentacji Polski względem piątkowego spotkania z Danią (0:4). Maciej Rybus zastąpił Artura Jędrzejczyka, Maciej Makuszewski zajął miejsce Jakuba Błaszczykowskiego, a Arkadiusz Milik wystąpił od pierwszego gwizdka zamiast Karola Linettego.
I w 11. minucie to właśnie trzej zmiennicy przeprowadzili akcję, która dała Biało-Czerwonym gola na 1:0. Po centrze Rybusa Makuszewski zgrał piłkę głową do Milika, a ten również głową umieścił ją w siatce rywali.
Trzech z rezerwy w meczu z Danią zrobiło akcję na gola. Warto szukać nowych impulsów. Brawo
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) 4 września 2017
Wiadomo, że świetnie zagrał Rybus,wiadomo, że idealnie strzelił Milik,ale kluczowe było wyprzedzenie rywala przez Makuszewskiego. #polkaz
— Jacek Kurowski (@JKurowski) 4 września 2017
Życie jest piękne! Trójka zmienników i GOL! Z dwoma napastnikami jest życie @TomekLapinski: "Szczególna pochwała dla Makiego".
— Roman Kołtoń (@KoltonRoman) 4 września 2017
Dla Milika to pierwszy gol w reprezentacji Polski od 12 czerwca ubiegłego roku i spotkania 1. kolejki Euro 2016 z Irlandią Północną. Strzelecka niemoc 23-latka trwała 652 minuty, czyli blisko jedenaście godzin. Napastnik Napoli był w trakcie pierwszej połowy chwalony jednak nie tylko za gola, ale też za jakość gry.
Milik w roli Milika z Euro. Bardzo głęboko schodzi w fazie defensywnej, w ofensywnej wysoko. Kawał piłkarza.
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) 4 września 2017
Co ciekawe, dla asystującego Makuszewskiego to dopiero drugi w karierze występ w narodowych barwach, a pierwszy w wyjściowym składzie. Milik i Rybus wrócili natomiast do "11" po blisko rocznej przerwie. Pierwszy po raz ostatni znalazł się w niej 8 października minionego roku na pierwszy mecz z Danią, a Rybus trzy dni później na spotkanie z Armenią.
Biało-Czerwoni poszli za ciosem i wypracowali sobie kolejne sytuację, ale przed przerwą prowadzenia już nie podwyższyli. Najlepszą okazję tuż przed końcem pierwszej połowy miał Milik, ale w dobrej sytuacji uderzył nad bramką Dawida Łoriji. Aż szkoda, bo napastnik Napoli "ukradł" w ten sposób kapitalną asystę Robertowi Lewandowskiemu, który wypracował mu okazję efektownym zagraniem piętą.
Nie wszyscy Polacy grają jednak na miarę oczekiwań. Znów zawodzi Piotr Zieliński, który dobrym występami w pierwszej części eliminacji rozbudził nadzieje wobec siebie. 23-latek nie przypomina siebie z tamtych meczów i ze spotkań Napoli.
Piotrek Zieliński najsłabszy na placu. Już sam nie wiem czego to jest kwestia...
— Mateusz Skwierawski (@MSkwierawski) 4 września 2017
Zielińskiemu jednak jeszcze trochę do Złotej Piłki brakuje.
— Przemek Bator (@przemekbator) 4 września 2017
O co chodzi z tym Zielinskim on tu gra 1/3 tego co w klubie? Niedokładny, złe decyzje...
— pablopavo (@pablo_pablopavo) 4 września 2017
Serca polskich kibiców zadrżały mocniej w 39. minucie, kiedy na drybling na linii pola karnego zdecydował się Łukasz Fabiański. Sztuka bramkarzowi Swansea City się udała, a warto przypomnieć, że na takie samo szaleństwo zdecydował się też w piątek w Kopenhadze.
Łukasz Fabiański drugi mecz z rzędu z najlepszą kiwką w drużynie
— Piotr Jóźwiak (@P_Jozwiak) 4 września 2017
Mecz z Kazachstanem może przejść do historii Stadionu Narodowego jako ten z rekordową frekwencją. Dotychczasowy rekord pod tym względem to 57 497 widzów na kończącym el. Euro 2016 spotkaniu z Irlandią. Czekamy jeszcze na oficjalne dane z PZPN, ale wszystko wskazuje na to, że poniedziałkowy mecz zgromadził większą widownię.
To ponoc rekord bo nie ma sektora gości pic.twitter.com/e5ddmhsY0I
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) 4 września 2017
Polska - Kazachstan 1:0 - mecz trwa
-> relacja NA ŻYWO
ZOBACZ WIDEO: #dzieńdobryLatoWP: zawody enduro w Bełchatowie