Wisła prowadziła do przerwy 1:0 po golu Carlitosa, ale w drugiej połowie oddała Lechii inicjatywę i jedenaście minut przed końcem wyrównał Joao Oliveira. Dla gdańszczan to szóste z rzędu spotkanie bez zwycięstwa, ale trener Piotr Nowak dostrzega pozytywy w sobotnim występie swojego zespołu.
- Uważam, że pierwsza połowa w naszym wykonaniu była podobna do tych, które graliśmy wcześniej. Nie stwarzając sytuacji, nie strzelając na bramkę rywali, meczów się nie wygrywa. W drugiej połowie moi piłkarze udowodnili, że mogą grać na tym poziomie, że mogą grać pressingiem i że mogą wytrzymać fizycznie mecz. Po wyrównaniu nie spoczęliśmy na laurach, co też mnie cieszy - mówi trener Nowak.
- Moi piłkarze jeszcze sami nie wiedzą, jak dobrze potrafią grać w piłkę. Udowodniliśmy sobie, że potrafimy grać na odpowiednim poziomie, ale musimy to robić nie przez 35, a przez 90 minut. Od meczu z Wisłą Płock zawsze musimy gonić wynik - zauważa opiekun Lechii.
Wisła wypuściła zwycięstwo z rąk, ale jej trener Kiko Ramirez nie był rozczarowany wynikiem. Wręcz przeciwnie, Hiszpan wydaje się cieszyć, że osłabiona brakiem kontuzjowanych zawodników Biała Gwiazda zagrała bardzo dobrą pierwszą połowę i zdobyła punkt.
ZOBACZ WIDEO Dublet Roberta Lewandowskiego - zobacz skrót meczu Werder Brema - Bayern Monachium [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
- Była to naprawdę trudna bitwa. Wiem, że moi zawodnicy, nawet ci, którzy mieli problemy fizyczne, dali z siebie wszystko. Choć tylko zremisowaliśmy, to pokazaliśmy, że w DNA Wisły jest walka o zwycięstwo. Mówiłem już przed meczem, że to będzie moje najtrudniejsze spotkanie w Wiśle i tak było. Wobec kontuzji i odejścia Brleka ten zespół musiał się narodzić na nowo - komentuje Hiszpan.
13-krotni mistrzowie Polski pokazali w sobotę dwa oblicza. W pierwszej połowie zdominowali rywali, a po przerwie ograniczyli się do obrony jednobramkowego prowadzenia.
- To, że w pierwszej połowie kontrolowaliśmy grę, to oczywiście dobra wiadomość. W drugiej połowie zaczęły odzywać się nasze problemy i zaczęliśmy mieć problemy fizyczne. Nie chcieliśmy grać w osłabieniu, więc ściągnęliśmy Patryka Małeckiego (był zagrożony drugą żółtą kartką - przyp. red.). Fran Velez miał problemy, bo przez dziesięć dni pauzował. Straciliśmy dwa punkty, ale w takich okolicznościach to dobrze, że nie straciliśmy trzech - kończy trener Ramirez.