W 50. minucie przy walce o piłkę ucierpiał Kamil Cupriak. Akcja toczyła się dalej, ale gracz Radomiaka nie podnosił się z murawy. Jeden z piłkarzy Rozwoju Katowice wybił więc piłkę za linię boczną. Gdy udzielono pomocy Cupriakowi, goście w duchu fair play oddali piłkę rywalom.
Ta jednak była uderzona tak niefortunnie, że przelobowała bramkarza drużyny z Katowic, Bartosza Golika i wpadła do bramki. Autorem tego trafienia został Maciej Świdzikowski.
Jednak chwilę później gospodarze zachowali się bardzo honorowo i po wznowieniu gry pozwolili przeciwnikom zdobyć bramkę, aby "wrócić" do stanu sprzed przerwy w meczu. Gola kontaktowego dla Rozwoju zdobył Michał Płonka.
Okazał się on jednak również trafieniem honorowym, bo Radomiak wygrał całe spotkanie 4:1. Poza Świdzikowskim i Płonką na liście strzelców znaleźli się także Maciej Filipowicz, Leandro i wspominany Cupriak.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: karne pompki piłkarzy Barcelony
- Dziękuję drużynie Radomiaka. Takie zachowanie rzadko się widzi, ale też i chwali. Dla mnie to było bardzo miłe zaskoczenie. Od dziś trzymam kciuki za zespół z Radomia i życzę mu awansu do I ligi. Takie rzeczy się liczą - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec katowiczan, Marek Koniarek.
Po tej wygranej radomianie objęli prowadzenie w tabeli II ligi, choć wyprzedzić ich może jeszcze GKS 1962 Jastrzębie, który w sobotę o 17:00 zmierzy się z Błękitnymi Stargard.
Całą sytuację można zobaczyć na poniższym materiale: