Arka - Wisła Płock: dwa gole w Gdyni i niedosyt

PAP / Jan Dzban
PAP / Jan Dzban

Arka potwierdziła, że jej dobra dyspozycja na początku sezonu nie jest przypadkiem. W spotkaniu 3. kolejki ekstraklasy gdynianie zremisowali z Wisłą Płock 1:1 (1:1). I zdecydowanie mogą czuć niedosyt.

- Najważniejsze jest to spotkanie i to z niego będziemy chcieli wycisnąć jak najwięcej - zapowiedział przed kamerami Canal+Sport Leszek Ojrzyński. Szkoleniowiec Arki nie ukrywał swojej dumy z postawy zespołu w starciu III rundy el. Ligi Europy z duńskim FC Midtjylland (3:2), ale jednocześnie nie zapominał, że gra toczy się również w lidze, dlatego w starciu z Wisłą wymagał od zawodników tego samego, co przed kilkoma dniami - zaangażowania i twardej walki.

Początek niedzielnej rywalizacji jednak mocno schłodził gospodarzy, bo już w 6. minucie do ich siatki trafił Damian Byrtek. Daleki wrzut piłki z autu, ustawiony plecami do bramki 26-latek nie dał się przepchnąć i strzałem głową zaskoczył Steinborsa. Co ciekawe, kilka chwil wcześniej podobną sytuację mieli Arkowcy. Rywale szybko pokazali im, co zrobili wtedy źle.

Podopieczni Jerzego Brzęczka zawitali do Gdyni podbudowani triumfem nad Lechem Poznań. Wejście w mecz mieli obiecujące. Był "pazur", ciąg na bramkę, lecz im bliżej przerwy, tym ich sytuacja robiła się coraz gorsza. Zdobywcy Pucharu i Superpucharu Polski ruszyli bowiem do ataku. Seweryna Kiełpina postraszył m.in. Michał Nalepa, nieznacznie myląc się z rzutu wolnego. Gracze Ojrzyńskiego naciskali, kolekcjonując przy tym kolejne stałe fragmenty. W pewnym momencie pogubiony zespół z Mazowsza został zamknięty na własnej połowie.

"Nafciarze" mimo ogromnych problemów z oddaleniem zagrożenia od bramki radzili sobie przyzwoicie. Większość akcji była "kasowana" w odpowiednim momencie. Do czasu. Tuż przed zejściem do szatni błąd popełnił Kiełpin. Jego niepotrzebne wyjście dało Arce "jedenastkę", którą wykorzystał Marcin Warcholak.

ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu

Krótki odpoczynek nie zaszkodził Arce. To właśnie miejscowi w dalszym ciągu prezentowali się korzystniej. Świetnie wyglądał Patryk Kun, dobrą robotę wykonywał też Adam Marciniak. Wisła nie umiała na to odpowiedzieć. Roszady w składzie niewiele dały. Płocczanie nie radzili sobie w ofensywie, w ich poczynaniach nie było pomysłu, o czym najlepiej świadczyły rozpaczliwe próby Merebaszwiliego. W obronie też było różnie. Nerwowe decyzje tylko nakręcały gdynian.

A ci do samego końca wierzyli, że punkt to nie wszystko, co mogą ugrać tego dnia. Skrzydłem, środkiem czy po wrzutce. Nie miało to znaczenia. Konsekwentnie budowane akcje siały popłoch w okolicach bramki Kiełpina. Cały czas brakowało jednak prawdziwych "setek", przez co wynik nie uległ już zmianie. Dla Wisły to wiadomość jak najbardziej dobra. Arkowcy mogą natomiast czuć niedosyt.

Arka Gdynia - Wisła Płock 1:1 (1:1)
0:1 - Damian Byrtek 6'
1:1 - Marcin Warcholak 40+1' (k.)

Składy:

Arka Gdynia: Pavels Steinbors - Damian Zbozień, Michał Marcjanik, Adam Danch, Marcin Warcholak - Yannick Kakoko (76' Siergiej Kriwiec), Adam Marciniak, Patryk Kun, Michał Nalepa (46' Michał Żebrakowski), Grzegorz Piesio - Ruben Jurado (65' Rafał Siemaszko).

Wisła Płock: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński (46' Bartłomiej Sielewski), Damian Byrtek, Patryk Stępiński - Giorgi Merebaszwili, Dominik Furman (65' Igor Łasicki), Damian Rasak, Arkadiusz Reca - Mateusz Piątkowski (46' Adam Dźwigała), Kamil Biliński

Żółte kartki: Ruben Jurado, Adam Marciniak, Grzegorz Piesio, Adam Danch (Arka) oraz Dominik Furman, Seweryn Kiełpin (Wisła).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Widzów: 8142.

Źródło artykułu: