- Skazywali nas na pożarcie. Wszyscy myśleli, że zagramy juniorami i wysoko przegramy - po inauguracyjnym meczu Ruchu w Mielcu ze Stalą mówił Miłosz Przybecki. W 1. kolejce niewielu wieszczyło osłabionej latem drużynie Ruchu dobry wynik w konfrontacji z dobrze dysponowaną wiosną Stalą. Ostatecznie Niebiescy, którzy w składzie mieli aż czterech juniorów minimalnie przegrali 0:1.
W piątek z Chrobrym chorzowian czeka kolejny trudny test. Nie dość, że spotkanie odbędzie się bez udziału kibiców, to działacze Ruchu w dalszym ciągu nie mogą potwierdzać do gry nowych piłkarzy. A takowych Niebiescy latem pozyskali już siedmiu. Dlatego też należy się spodziewać, że w kadrze meczowej ponownie znajdzie się zaledwie szesnastu zawodników, w tym kilku juniorów. - Już w Mielcu pokazaliśmy, że mamy dobrą młodzież. To zaprocentuje. Dojdą zawodnicy, którzy jeszcze nie mogą grać. To będzie dobra drużyna - stwierdził jeden z najbardziej doświadczonych aktualnie graczy Ruchu Milosz Przybecki.
- Ujemne punkty sprawiają, że do każdego spotkania podchodzimy z nożem na gardle - dodał napastnik Jakub Arak. Snajper Ruchu w ostatnim meczu w drugiej połowie został zmieniony i wściekły opuszczał boisko. W piątek będzie chciał pokazać Krzysztofowi Warzysze, że powinien dłużej przebywać na placu gry.
Trener Niebieskich wciąż czeka na pierwszą wygraną w roli szkoleniowca Ruchu. Siedem meczów w Lotto Ekstraklasie oraz jeden w Nice I lidze kończyły się remisami lub porażkami chorzowian. - Za dużo już tych ładnych porażek - stwierdził Warzycha.
W najbliższym czasie Ruch dwukrotnie spotka się z Chrobrym Głogów. W piątek w lidze, a we wtorek, tym razem z udziałem publiczności, w Pucharze Polski. - Teraz będzie łatwiej. Nie będzie już tej presji związanej z debiutem, z inauguracją. Nie można jednak poczuć się zbyt pewnie - przestrzegł jeden z juniorów w podstawowym składzie Ruchu Kacper Czajkowski.
ZOBACZ WIDEO Michał Kopczyński: Rywale grali na czas (WIDEO)