Latem przez Górnik Łęczna przetoczyło się tornado. Po trzech latach spędzonych w Lotto Ekstraklasie zielono-czarni wrócili do Nice I ligi, co zaowocowało gruntownym wietrzeniem szatni. Spadek wiąże się ze zmniejszeniem dochodów klubu, więc działacze wzięli się za cięcie kosztów i pozyskano głównie młodych piłkarzy, część transferów finalizując tuż przed początkiem sezonu. - To był specyficzny okres. Jesteśmy po dużej przebudowie. Zawodnicy podpisują kontrakty i skład krystalizuje się z dnia na dzień. Myślę, że będziemy docierać się z meczu na mecz - ocenia Grzegorz Bonin.
Górnik rozpoczął okres przygotowawczy pod wodzą Franciszka Smudy. W tym czasie renegocjowano kontrakty z piłkarzami i tylko kilku z nich udało się namówić na pozostanie w Łęcznej. W tej sytuacji także były selekcjoner reprezentacji Polski nie przystał na propozycję nowej umowy. Z powodu olbrzymiego zamieszania zielono-czarni nie trenowali przez kilka dni, a nowy trener Tomasz Kafarski przejął zespół dopiero 10 lipca. - Nie patrzymy na to, co działo się, bo za chwilę nikt nie będzie o tym pamiętał. Każdy będzie rozliczał nas z gry i punktów - przekonuje kapitan Górnika.
Forma zbudowanej naprędce łęczyńskiej drużyny jest wielką niewiadomą. Dla części pozyskanych latem zawodników gra w Nice I lidze to nowość. W Górniku nikt nie myśli więc o szybkim powrocie do Lotto Ekstraklasy. - Wierzymy w to, że jak najszybciej złapiemy rytm meczowy, który będzie nam dawać punkty. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze - przyznaje 33-letni Bonin.
Rywalizację w Nice I lidze Górnik rozpocznie w sobotę od wyjazdowego starcia z beniaminkiem Odrą Opole. Początek meczu o godz. 17:00. - Na pewno potrzeba nam trochę czasu, ale chcemy ruszyć z wysokiego C i powalczyć o trzy punkty w Opolu - zapewnia Bonin.
ZOBACZ WIDEO Reklamodawcy mogą płacić fortunę Lewandowskiemu