Legia Warszawa zaczyna walkę o Ligę Mistrzów. Maciej Terlecki: Czekają nas męczarnie

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Legia Warszawa gra w środę z IFK Mariehamn w II rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. - Będzie trudno, boję się tego meczu. Legia jest słabsza niż rok temu - mówi nam Maciej Terlecki, który komentuje także zamieszanie wokół odejścia Vadisa Odjidjy-Ofoe.

Kamil Kołsut, WP SportoweFakty: Czy Legia Warszawa jest dziś gotowa na eliminacje Ligi Mistrzów?

Maciej Terlecki (były reprezentant Polski): Boję się tego najbliższego meczu. I czekałbym na niego z niepokojem nawet wówczas, gdyby Legia grała składem, który wywalczył mistrzostwo Polski. Bo już wiosną warszawiacy nie wyglądali najlepiej, zdobyli tytuł szczęśliwie. Teraz na domiar złego odszedł Vadis Odjidja-Ofoe, a kontuzjowany jest Miroslav Radović. Będzie bardzo ciężko. Rywale są w pełni sezonu, a na domiar złego to drwale. Legia takich przeciwników nie lubi. Czekają nas męczarnie.

Mistrz Polski jest słabszy niż rok temu?

Zdecydowanie tak. Wtedy w drużynie był przecież nie tylko Odjidja-Ofoe, ale też Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović. Na pewno w kolejnych rundach Legia musi liczyć na dobre losowanie. Dundalk drugi raz już nam się nie trafi.

Na horyzoncie majaczą Red Bull Salzburg, Olympiakos Pireus czy FC Kopenhaga.

Całe szczęście, że Legia to drużyna, która w trakcie sezonu się rozwija, dojrzewa. Widzieliśmy to rok temu. Wysoką porażkę z Borussią Dortmund i świetny mecz przeciwko Realowi Madryt dzieliły przecież 2-3 miesiące. Jacek Magiera to dobry trener, który szybko wyciąga wnioski.

Porażka w Superpucharze Polski z Arką Gdynia nie powinna niepokoić?

Legia od lat zaczyna sezony słabo. Warszawiacy dawno nie zdobyli przecież Superpucharu. Ich okres przygotowawczy jest przesunięty, trenerzy starają się szykować formę na sierpień. Oczywiście, jest w tym też element ryzyka. Wisła Kraków jako mistrz Polski też kiedyś szykowała formę na ostatnią rundę eliminacji, a odpadła z pucharów już w lipcu.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Tańczący Leo Messi i Katarzyna Kiedrzynek na plaży

Za udział w Lidze Mistrzów klub zarobił 20 milionów euro. Nie przełożyło się to na transfery.

Futbol to biznes, trzeba w nim bilansować zarobki oraz wydatki. Legia nie ma przecież Romana Abramowicza, który może traktować klub jako zabawkę i kupować piłkarzy za ogromne pieniądze. Dla Dariusza Mioduskiego Legia to tylko jedno z jego przedsiębiorstw; nie może sobie pozwolić na dokładanie do interesu.

Kibice muszą się cieszyć z Łukasza Monety, Krzysztofa Mączyńskiego i Hildeberta Pereiry.

Wcześnie, by te transfery oceniać. Pamiętajmy, że rok wcześniej na początku Odjidją-Ofoe nikt nie był zachwycony. Wystarczyło jednak kilka miesięcy i później ci sami ludzie piali z zachwytu.

Inna sprawa, że nawet mając pieniądze, nie jest dziś łatwo znaleźć odpowiedniego zawodnika. Piłka klubowa to już nie tylko Europa. Pieniądze pojawiły się w Azji, w Ameryce. Ceny rosną, rynek się psuje. Moim zdaniem Legia powinna szukać takiego zawodnika, jak Odjidja-Ofoe czy Prijović. Gościa z potencjałem, który się gdzieś zagubił. Mając 30 tysięcy złotych, nie kupisz w kraju 3-letniego luksusowego auta. Lepiej rozejrzeć się za lekko rąbniętym towarem z Niemiec i znaleźć dobrego mechanika, który go wyklepie. To recepta dla Legii.

Na razie mówi się o Rafale Wolskim.

Jest za słaby fizycznie. Legia potrzebuje zawodnika zarówno dobrego technicznie, jak i silnego. W polskiej lidze takiego nie widzę. Radosław Majewski to podobny przypadek co Wolski, a Konstantin Wasiliew na europejskie puchary jest za słaby.

Afera z odejściem Vadisa Odjidji-Ofoe, który wręcz zmusił Legię, by ta pozwoliła na transfer, to dla mistrza Polski policzek?

Może nie dla Legii. Raczej dla ligi, dla naszej piłki. Warszawski klub ma możliwość, by zaproponować zawodnikom spore pieniądze. Porównywalne z wieloma uznanymi klubami zza granicy. Często okazuje się jednak, że nasza liga po prostu nie jest dla tych piłkarzy atrakcyjnym miejscem.

Mamy ładną okładkę. Piękne stadiony, fajny marketing, oprawę telewizyjną. Liga jest jednak dużo słabsza niż 20 lat temu. W ogóle polską piłką nie ma się co zachwycać. Jej poziomu nie pokazuje Robert Lewandowski, pokazują ją wyniki młodzieżówki.

W rankingach wyglądamy nieźle.

Piąte miejsce na świecie? My nad Hiszpanami? Puknijmy się w głowę. Moim zdaniem nie mieścimy się nawet w pierwszej "dwudziestce". Te punktacje są śmieszne. Możemy to wszystko włożyć między bajki.

Autor na Twitterze:

Źródło artykułu: