Długo zapowiadało się na nerwową końcówkę, ale wreszcie wicemistrz Polski dopiął swego. Arvydas Novikovas dośrodkowała z rzutu rożnego, a Gutieri Tomelin wygrał walkę w powietrzu i uderzył głową nie do obrony. Później poszło już jak po maśle. 3 gole w ostatnim kwadransie pozwoliły Jagiellonii Białystok wygrać przekonująco, choć z punktu widzenia "piłkarskiej sprawiedliwości" wynik jest zbyt wysoki. Dinamo długimi minutami stawało na wysokości zadania.
- Zaskoczyli nas, zmieniając ustawienie. Analizowaliśmy mnóstwo ich spotkań i nigdy nie zagrali piątką obrońców, dlatego mieliśmy problemy ze stwarzaniem okazji. W drugiej połowie udało nam się skorygować pewne rzeczy i graliśmy już lepiej. Gol na 1:0 i czerwona kartka zadecydowały o naszym wysokim zwycięstwie - mówił Ireneusz Mamrot.
Przez większą część spotkania Gruzini mądrze przemieszczali się po boisku, nie zostawiając "Jadze" miejsca na rozegranie akcji. O swobodnej wymianie podań nie było mowy. - Jasne było, że rywal przy własnej widowni będzie atakował. Plan był taki, aby to przetrzymać i przy stanie 0:0 zadać cios z kontrataku, albo stałego fragmentu gry. Niestety naszym problemem było słabe krycie po rzutach rożnych. Kilka razy zagapiliśmy się i nie upilnowaliśmy wysokich piłkarzy Jagiellonii. To wszystko skończyło się dwiema bramkami zdobytymi przez środkowych obrońców i nasze plany wzięły w łeb - komentował trener Dinama Batumi Konstantin Frołow.
W II rundzie eliminacji Jagiellonię Białystok czeka już trudniejsza przeprawa. Azerska Gabala FK w poprzednim sezonie awansowała do grupowych rozgrywek Ligi Europy i choć wszystkie mecze przegrała to zebrała doświadczenie, które może mieć znaczenie.
ZOBACZ WIDEO Getafe wraca do Primera Division. Zobacz skrót meczu z CD Tenerife [ZDJĘCIA ELEVEN]