Miguel Palanca. Człowiek Valverde

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

Nie każdemu piłkarzowi jest dane wystąpić w starciu Barcelony z Realem. Miguel Palanca, zawodnik Korony Kielce, w grudniu 2008 roku miał taką przyjemność, a w zespole Królewskich zastąpił jeszcze w trakcie pierwszej odsłony Wesleya Sneijdera.

29-latek wtedy pewnie nie myślał, że los rzuci go do Australii, a potem do Polski. Po niezłym sezonie 2016-17 w ekstraklasie z chęcią zostałby w Koronie Kielce na dłużej.

Jaromir Kruk, "Piłka Nożna": Cały czas wraca pan pamięcią do Gran Derbi z 13 grudnia 2008 roku?

Miguel Palanca: Nie da się zapomnieć o takim meczu. To jedno z najwspanialszych wydarzeń w mojej karierze, coś, o czym będę mógł opowiadać dzieciom, wnukom. Pamiętam moment, gdy jeszcze w pierwszej połowie zastępowałem Wesleya Sneijdera. Iker Casillas, Fabio Cannavaro, Sergio Ramos, Raul Gonzalez, Gonzalo Higuain, z takimi ludźmi się grało… Na ławce jeszcze siedział polski bramkarz, Jerzy Dudek, z tego, co widzę, u was bardzo popularny i lubiany. Naprzeciwko mnie biegali Dani Alves, Puyol, Xavi Hernandez, Samuel Eto’o, Thierry Henry i oczywiście niesamowity Leo Messi.

Tak naprawdę mógłbym wymieniać wszystkie nazwiska uczestników tamtego meczu, w piłce klubowej chyba najbardziej spektakularnego. Cieszyłem się jak dziecko, że w jednym zespole ze mną był Raul, mój idol. Oglądałem jego każdy mecz, fascynowałem się, czasami próbowałem kopiować na boisku.

ZOBACZ WIDEO ME U-21. Karol Linetty: To było naszym błędem

Nadal utrzymuje pan kontakt z piłkarzami z ekipy Realu Juande Ramosa?

Wtedy miałem bardzo dobre relacje z Ramosem, Javierem Saviolą, Sneijderem, Roystonem Drenthe. Kontakt z nimi się urwał, ale nie straciłem go z Alberto Bueno, który potem bronił barw między innymi Derby County i FC Porto, a teraz jest zawodnikiem Leganes. Oj, już dawno występowałem w Realu...

[b]

A kto panu imponował najbardziej umiejętnościami?
[/b]
Zaskoczę, bo powiem, że prócz Raula Christoph Metzelder. Niemiecki obrońca wyprawiał z piłką niesamowite rzeczy, ciężko mu ją w ogóle było zabrać, a grał na obronie. Szkoda, że tak często dopadały go kontuzje, bo już nie dotrwał w reprezentacji Niemiec do wygranego mundialu w Brazylii. Podobała mi się też łatwość, z jaką zdobywał bramki, Ruud van Nistelrooy.

Kto jest lepszy: Cristiano Ronaldo czy Leo Messi?

Leo Messi.

Były piłkarz Królewskich wyżej od ich największej gwiazdy ceni asa Barcelony?

Jestem sympatykiem Realu od dziecka, ale przede wszystkim uwielbiam futbol, a to, co proponuje Messi, uważam za najlepsze w historii. W El Clasico z grudnia 2008 roku wielki Argentyńczyk pokazał klasę, bo jak na niego nie rozegrał dobrej partii, a i tak strzelił gola w końcówce, mimo indywidualnego, ostrego krycia ze strony Sergio Ramosa. Dziwny przypadek ze mnie, bo z racji katalońskiego pochodzenia najpierw kibicowałem Barcelonie, ale po przygodzie z Realem zmieniłem ulubiony klub.

Co pan w takim razie robi w Polsce?

Kluby Segunda Division w Hiszpanii mają sporo problemów i nie są w tak dobrej sytuacji jak zespoły polskiej ekstraklasy. Tomasz Wilman dzwonił do mnie kilka razy, przekonał mnie do Korony i stawiłem się w Kielcach. Przed trafieniem do Polski zainteresowałem się waszym krajem, dużo o nim opowiedział mi także Airam Cabrera, który grał w Koronie.

Co pan wiedział wcześniej o Polsce?

Teraz wiem zdecydowanie więcej. Byłem w Auschwitz i wstrząsnęło mną to, co ludzie tam czynili ludziom, zwiedziłem też stolicę Polski i poważnie zainteresowałem się powstaniem warszawskim. Mieliście trudną historię, mnóstwo wojen, problemów, dużo złego zrobili Sowieci, ale nikt was nie złamał. Polacy zawsze walczyli za kraj, nawet w beznadziejnych sytuacjach, wasze dzieje są pasjonujące.

Podobają się panu Polki?

Mam żonę i nie oglądam się za innymi dziewczynami. Lubię podróżować i próbować różne jedzenie. Jeśli chodzi o polską kuchnię, najbardziej przypasował mi żurek i pierogi. Bigos, waszą kolejną potrawę, też zapamiętałem, choć nie jem go zbyt często. Jeśli chodzi o pogodę, w początkowym etapie pobytu w Polsce troszkę mi doskwierała. Szybko nauczyłem się słowa zimno. Myślałem jednak, że będzie gorzej.

Zauważył pan jakieś szczególne zainteresowanie futbolem wśród Polaków?

Sposób pokazywania piłki nożnej w telewizji nie różni się niczym od Hiszpanii. Dużo kamer, analizy, wywiady, robi to wrażenie. Kluby ekstraklasy są dobrze poukładane, widać, że rozwijają się w kwestiach marketingu sportowego. Na poziom sportowy też nie powinniście narzekać. Co prawda najlepsi piłkarze idą do Anglii, Hiszpanii, Włoch, Niemiec, ale i tak w ekstraklasie nie brakuje klasowych zawodników, szczególnie w Legii, Lechii, Lechu, Jagiellonii.

Przeciętnemu Hiszpanowi interesującemu się futbolem Polska kojarzy się głównie z osobą Roberta Lewandowskiego?

Lewy to fantastyczny piłkarz, i jeśli mówisz Polska, myślisz w pierwszym momencie o nim. Teraz to jeden z najlepszych napastników na świecie, a najlepiej świadczą o nim suche fakty. W Bayernie Monachium i reprezentacji Polski zdobywa bramki jak na zawołanie. Wasza kadra ma za sobą udane Euro 2016. We Francji mogliście zajść dalej niż do ćwierćfinału, pechowo odpadliście z Portugalią. Dużo ludzi kojarzy polską drużynę narodową przez pryzmat walki i biegania, a to błąd, bo prócz tego przede wszystkim gra w piłkę na bardzo dobrym poziomie.

Znakomitą opinię w Hiszpanii wyrobił wam Grzegorz Krychowiak, który należał do grona kluczowych zawodników odnoszącej sukcesy Sevilli. Fajnie ogląda się w akcji Łukasza Piszczka, Arka Milika, podoba mi się, jak broni Wojciech Szczęsny. Już po przyjeździe do Polski w ekstraklasie pozytywnie zaskoczył mnie Krzysztof Mączyński z Wisły Kraków, któremu nieprzypadkowo ufa selekcjoner.

Polską ekstraklasę ceni pan wyżej niż Segunda Division?

Ekstraklasa to atrakcyjne rozgrywki dla futbolistów z zaplecza hiszpańskiej elity. Przenosząc się do Korony, szybko się przekonałem, że podjąłem dobrą decyzję. Warto było przyjeżdżać choćby dla udziału w takim spotkaniu jak z Legią w Kielcach. Pełen stadion, superatmosfera na trybunach, doping kibiców. Do Polski będzie przyjeżdżać jeszcze więcej zawodników z Hiszpanii, jestem o tym przekonany.

Nie przeszkadza panu system rozgrywek obowiązujący w ekstraklasie?

Najwięcej kontrowersji wywołuje zabieranie punktów po fazie zasadniczej, ale dzięki temu Korona mogła skończyć sezon dość wysoko w tabeli. Pierwszy raz gram według takich zasad, ale przecież są one identyczne dla wszystkich zespołów, każdy zapoznał się z nimi przed startem sezonu, więc marudzenie nie ma sensu.

Który z pana kolegów z Korony byłby gwiazdą Segunda Division?

Wszyscy. Niektórzy poradziliby sobie także w Primera Division, to kwestia odpowiedniego przygotowania. Barcelona, Real Madryt, Atletico Madryt, Valencia, Sevilla to raczej ekipy poza zasięgiem, lecz w innych zespołach mogliby podjąć wyzwanie. Zauważyłem, że w niektórych krajach patrzy się na hiszpański futbol przez pryzmat reprezentacji, takich futbolistów jak Andres Iniesta czy Xavi Hernandez. Jednak w Primera Division jest miejsce nie tylko dla artystów, występują tam różne zespoły, a niektóre bazują na przygotowaniu kondycyjnym, fizycznym, wybieganiu.

Zaskoczyło pana to, że po udanym sezonie z Koroną rozstaje się Bartoszek?

Nie powiem złego słowa o Bartoszku, dla mnie świetnym motywatorze i zwolenniku ofensywnego, atrakcyjnego futbolu. Rozumiem coraz więcej po polsku, bo odebrałem trochę lekcji waszego języka, bardzo trudnego dla Hiszpanów. Jak mówię po polsku, włączam do tego niektóre angielskie słowa. A wracając do pytania, nowy prezes klubu ma swoje plany, postawił na innego szkoleniowca i piłkarzom nie wypada komentować jego posunięć. Chciałbym zostać w Kielcach, jestem tu szczęśliwy, mam jeszcze przez rok ważny kontrakt i fajnie byłoby dalej grać w Koronie. Mogę dać tej drużynie jeszcze więcej.

Miał pan ofertę z Rosji?

Nie wiem, czy była z Rosji, czy z Hiszpanii, na pewno priorytetem dla mnie pozostaje Korona Kielce, gdzie czuję się znakomicie.

W Kielcach było panu lepiej niż w Australii?

Do Adelaide United trafiłem z Numancii, a chciałem przeżyć fajną przygodę i nie da się ukryć, że propozycja z Australii była także dość atrakcyjna finansowo. W tamtejszej lidze spędziłem cztery miesiące i zobaczyłem przepiękny, fascynujący kraj, w którym poziom futbolu cały czas idzie w górę. W Australii grało i gra sporo znanych zawodników z Brazylii i Argentyny, był słynny Alessandro Del Piero, także David Villa, nie sądzę, by piłkarze takiego pokroju decydowali się przyjąć byle jakie oferty. Liga australijska bardzo przypomina mi polską, w obu krajach kluby są bardzo profesjonalnie poukładane. Australijczycy też kochają piłkę nożną, a ich reprezentanci są przecież aktualnym mistrzem Azji i mają dużą szansę na kolejny awans do mundialu.

Mnie i żonie bardzo się w Australii podobało, ale było trochę za daleko od Hiszpanii, za długo nie widzieliśmy bliskich i wróciliśmy do ojczyzny. Po jednym sezonie spędzonym w Gimnasticu Tarragona zdecydowałem się na przenosiny do Korony Kielce, czego nie żałuję.

To niech pan powie, gdzie są lepsi sędziowie: w Primera i Segunda Division czy ekstraklasie?

W każdej lidze są lepsi i gorsi sędziowie, a z perspektywy boiska inaczej wygląda ich praca, niż jak się ją obserwuje z trybun lub przed telewizorem. Na początku ciężko było mi przestawić się na styl prowadzenia zawodów przez arbitrów z Polski, ale teraz już nie narzekam. Do wszystkiego można się przyzwyczaić.

Wierzy pan w sukcesy Ernesto Valverde z Barceloną?

O jego pracy w Athleticu Bilbao mówi się różnie, ja na podstawie przygody z Espanyolem, który prowadził Valverde, wróżę mu sukcesy z Barceloną. To bardzo dobry człowiek, który zwraca uwagę na każdy szczegół i interesuje się każdym zawodnikiem, niezależnie od tego, czy gra w pierwszym składzie, czy siedzi na ławce, jest kontuzjowany. Stara się pomagać piłkarzom w doskonaleniu kwalifikacji. To Valverde przesunął mnie z młodzieżowego zespołu Espanyolu i dał zadebiutować w Primera Division w spotkaniu z Sevillą.

Komentarze (0)