Kilka lat po zakończeniu kariery 50 procent piłkarzy to bankruci

Materiały prasowe / Ekstraklasa SA / Czy reforma Lotto Ekstraklasy da coś polskiej piłce?
Materiały prasowe / Ekstraklasa SA / Czy reforma Lotto Ekstraklasy da coś polskiej piłce?

- Jeszcze niedawno piłkarze pierwsze pieniądze przepuszczali. Był wyścig, kto ma lepszą furę. Dziś coraz częściej ścigają się, kto ma więcej mieszkań. Jesteśmy od tego, żeby pomóc im odnaleźć właściwą drogę - mówią Michał Jonczyk i Konrad Czapeczka.

W tym artykule dowiesz się o:

Scenariusz był prosty i dobrze znany. Talent, młodzieżowy reprezentant Polski Michał Jonczyk do Ekstraklasy wszedł z przytupem, zwrócił na siebie uwagę w Europie. Gdy po raz czwarty strzeliły mu więzadła w kolanie, o piłce musiał jednak z dnia na dzień zapomnieć. Miał wtedy zaledwie 22 lata. Podobną historię może opowiedzieć Konrad Czapeczka, były gracz Wisły Kraków i Sandecji. Poważna kontuzja stawu skokowego, później barku i trzeba było wdrożyć w życie plan B. Dziś panowie prowadzą firmę EduSport, która pomaga piłkarzom w świadomym rozwijaniu i prowadzeniu karier. Świadomym, czyli takim, których nagłe przerwanie nie kończy się ludzkim dramatem.

Piłkarzami nie handlują

- W Polsce nie były prowadzone żadne badania, ale według mnie 50 procent piłkarzy, którzy kończą w naszym kraju kariery, podobnie jak w Anglii czy we Francji, po kilku latach staje się bankrutami. Na początku nowego życia mają pieniądze, bo coś odłożyli. Szybko im jednak uciekają, bo źle inwestują albo żyją tylko z oszczędności - uważa Czapeczka.

Przykładów jest wiele, najbardziej ekstremalny to Radosław Kałużny. Przez złe wybory z reprezentanta Polski i człowieka, który występował w Bundeslidze, stał się fizycznym pracownikiem rozładowującym ciężarówki DHL i śmieciarki w Anglii, a później pomocnikiem murarza na budowie. - Miałem mnóstwo pieniędzy i wydawało mi się, że mogę robić wszystko - wspominał po latach. Wiele pieniędzy stracił przez rozwód, wiele przez przyzwyczajenia z czasów, gdy stać go było praktycznie na wszystko. Po zawieszeniu butów na kołku trudno mu się było na przykład przyzwyczaić do myśli, że może mieszkać w hotelu o niższym standardzie, niż pięć gwiazdek.

Piłkarze dzielą się na trzy grupy: przepuszczających pieniądze, odkładających, ale nie wiedzących co z nimi zrobić oraz tych będących w dużej mniejszości - mądrze inwestujących. - Świadomość się zmienia, bo jeszcze niedawno najczęściej pierwsze pieniądze zawodnicy przepuszczali, był w szatni wyścig na to, kto ma lepszą furę. Dziś coraz częściej można obserwować, że ścigają się na to, kto ma więcej mieszkań bądź jak zainwestował pieniądze. Jesteśmy od tego, żeby pomóc im odnaleźć właściwą drogę - tłumaczy Jonczyk.

ZOBACZ WIDEO Huesca walczy z Getafe o Primera Division [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Jonczyk i Czapeczka nie tworzą typowej agencji menedżerskiej. Nie handlują piłkarzami, nie negocjują im kontraktów. Ich firma pomaga we wszystkich, pozostałych obszarach kariery: finansowym, prawnym, marketingowym oraz tych bezpośrednio związanych z formą sportową jak trening mentalny, dietetyka czy trening motoryczny.

- Gdy sam byłem piłkarzem i klub przestał mi płacić, moim pierwszym ruchem było wpisanie w Google frazy: dobry prawnik. Kariera zawodnika nie może jednak działać w ten sposób. Piłkarz musi mieć zapewnione usługi wyselekcjonowanych specjalistów. Dotyczy to zarówno pomocy doradców finansowych albo podatkowych, aby ci nieświadomi zawodnicy nie musieli płacić kar urzędowi skarbowemu czy prawników w przypadku sporów z klubami - tłumaczy Jonczyk.

Mieszkania i start-upy

Jakich rad udzielają piłkarzom, gdy zaczynają współpracować w obszarze finansów? - Na samym początku piłkarze szukają odpowiedzi na najprostsze pytania, czyli na przykład: jak zacząć inwestować? Co robić? W kwestiach pieniędzy umawiamy spotkanie z doradcą finansowym w celu wykonania planu finansowego. Chodzi o zobaczenie, czy piłkarz posiada już odłożoną tzw. osłonę finansową, aby w przypadku, gdy klub przestanie mu płacić i na przykład będzie mógł ze swojej kieszeni zapłacić za leczenie kontuzji. Gdy jest już zabezpieczony, można myśleć o pierwszych inwestycjach, choćby zakupie nieruchomości. Zalecamy również na przykład, żeby na samochód wydawali maksymalnie 10 procent swojego przychodu. Jeśli zarabiasz 30 tysięcy, to powinieneś na leasing przeznaczyć maksymalnie 3 tysiące - tłumaczą panowie.

Piłkarze w ramach współpracy z firmą nie podpisują żadnych terminowych umów. - Rozliczamy się za wykonanie konkretnych usług np. treningu mentalnego. W obszarze finansów nasze wynagrodzenie płacone jest przez naszych partnerów biznesowych. Z dietetykami, trenerami, prawnikami, doradcami podatkowymi piłkarze rozliczają się bezpośrednio - mówi Jonczyk.

Wcześniej zawodnicy często korzystali z funduszy połączonych z ubezpieczeniami. Dziś najczęściej inwestują w nieruchomości. - Chcemy dodatkowo promować wśród piłkarzy inwestycje w start-upy - mówi Jonczyk.

Niedawno jeden zawodnik klubu z ekstraklasy otworzył swój biznes, prowadzi sklep. Nie przynosi mu to na razie takich dochodów, jak gra w piłkę, ale stara się być aktywny w biznesie. Inny piłkarz, z którym współpracują, ma już pięć mieszkań, ale jak na razie są one skredytowane. Zaczną na niego zarabiać, gdy wynajmujący spłacą mu kredyt. Kolejny były już zawodnik, który dość dawno skończył grę w piłkę, zainwestował w branżę kosmetyczną, ma salony w Warszawie i Gdyni, prowadzi szkolenia. Zaś jeden z zawodników GKS Katowice, ma swój sklep odzieżowy.

Konrad Czapeczka to trener mentalny w EduSport. Z jego usług korzysta na przykład Łukasz Gikiewicz. - W kwestii pracy mentalnej świadomość piłkarzy jest jeszcze niewielka. Wszyscy mniej więcej zdają sobie sprawę, że coś takiego w sporcie funkcjonuje, słyszy się na przykład, że zawodnik nie udźwignął presji, ale nikt z tym nic nie robi - mówi i dodaje: - Są trzy etapy w mojej pracy z piłkarzami - najpierw uświadomienie, czym jest trening mentalny, jak działa nasz umysł, następnie ciężka i regularna praca podczas spotkań ze mną, ale również samemu, w domu i na treningu. Wymagam od piłkarzy, żeby codziennie, po 20 minut, pracowali nad zadanymi przeze mnie kwestiami. Ostatni etap to doprowadzenie do zbudowania nawyku, silnej mentalności, dzięki której będzie mógł prezentować na treningu i podczas meczu pełnię swoich możliwości.

- Gdy sam musiałem skończyć przygodę z piłką, czułem strach. Szybko mogłem się jednak podnieść, bo jeszcze w czasach gry w piłkę odłożyłem pieniądze, zainwestowałem w siebie. Zawodników uświadamiamy naszym przykładem. Bo kto przekona piłkarza lepiej, niż sam piłkarz? - kończy Jonczyk.

Czytaj inne teksty autora

Komentarze (1)
avatar
Jardin
16.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie ma co się dziwić. Bardzo podobnie do koszykarzy. Dostaję się regularnie pensje, piłkarze nawet potężne tygodniówki w takiej BPL i wydaję się pieniądze na bieżąco nie zastanawiając się nad p Czytaj całość