Selekcjoner niejednokrotnie udowodnił, że intuicja go nie zawodzi i tym razem też dokonał właściwego wyboru. Obrońca Palermo nie przyjechał na zgrupowanie w szampańskim nastroju (jego drużyna spadła z Serie A), mimo to rozegrał dobre i bardzo stabilne 90 minut.
Thiago Cionek najczęściej toczył pojedynki z Florinem Andone. Napastnik Deportivo La Coruna był aktywny, nieźle radził sobie grając tyłem do bramki, ale 31-latek konsekwentnie uprzykrzał mu życie, zaliczając kilka bardzo udanych interwencji.
W 18. minucie były piłkarz Jagiellonii Białystok zatrzymał Andone na lewym skrzydle, a kilka minut później nie pozwolił mu się odwrócić w polu karnym. Wreszcie tuż przed przerwą na tyle mocno naciskał przeciwnika, że ten wykończył wprawdzie akcję strzałem głową, lecz nie był w stanie trafić w bramkę.
Jakiekolwiek zastrzeżenia do Cionka można było mieć dopiero w końcówce, gdy nie zdążył zablokować strzału. To był jednak fragment, w którym rozprężenie przeżywał cały polski zespół, przez co defensywa miała zdecydowanie więcej pracy.
ZOBACZ WIDEO La Liga Legends lepsi od Polaków. Zobacz skrót meczu legend [ZDJĘCIA ELEVEN]
W tyłach doświadczony stoper zagrał bez zarzutu, nieco gorzej było natomiast z przodu. W pierwszej połowie zamknął uderzeniem głową dośrodkowanie z rzutu rożnego, jednak chybił bardzo wyraźnie, a później podobnych prób już zabrakło. W tym elemencie Kamil Glik bywa groźniejszy dla rywali.
Ocena Cionka musi być jednak wysoka i sobotnie spotkanie pokazało, że absencja któregoś z kluczowych stoperów wcale nie musi oznaczać zmniejszenia jakości w polskiej obronie. W starciu z Rumunią 31-latek rozwiał wątpliwości tych, którzy kwestionowali jego powołania.