Nie narzekał jednak, nie usprawiedliwiał tym słabszego meczu. - Trudno, trzeba to przyjąć i tyle - dodał.
W noc poprzedzającą mecz piłkarze Legii Warszawa byli kilka razy budzeni hukiem petard, które wybuchały pod ich hotelem. W taki najwidoczniej sposób ktoś próbował ich zdekoncentrować przed meczem.
A spotkanie - jak sam stwierdził Arkadiusz Malarz - jest do zapomnienia. - Słabe to było widowisko. Nie miało za wiele wspólnego z piłką nożną. Czasami tak bywa, każdy chce byśmy grali ładnie i pięknie. Ale czasem są mecze, o których trzeba szybko zapomnieć.
- Jagiellonia grała najprostszą piłkę, czyli posyłali długie podania od obrońców na Cilliana Sheridana i on zgrywał piłki, rozpychał się i tak to wyglądało. Nie było finezji w ich wykonaniu - podsumował jeszcze rywali.
W niedzielę w Białymstoku goli nie było. Status quo w tabeli zostało zachowanie. Legia jest pierwsza, Jagiellonia druga.
ZOBACZ WIDEO Osiem goli w meczu AS Roma. Wojciech Szczęsny wpuścił trzy [ZDJĘCIA ELEVEN]