Cracovia wbiła ostatni gwóźdź do trumny Ruchu. Niebiescy żegnają się z Lotto Ekstraklasą

PAP / Jacek Bednarczyk
PAP / Jacek Bednarczyk

W drugim piątkowym meczu 35. kolejki Lotto Ekstraklasy Cracovia pokonała Ruch Chorzów (2:0). To oznacza, że na dwie kolejki przed końcem sezonu strata Niebieskich do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli może wzrosnąć do pięciu punktów

W tym artykule dowiesz się o:

Gospodarze wyszli na boisko z dużym pragnieniem rehabilitacji za ostatnią wpadkę z Górnikiem Łęczna (0:3) i od pierwszego gwizdka rzucili się na chorzowian. W minionym sezonie umiejętność prowadzenia "wojny błyskawicznej" była dużym atutem Pasów. W pierwszym kwadransie meczów Cracovia strzeliła wówczas aż 19 goli, podczas gdy w bieżącej kampanii krakowianie zdobyli w tym czasie tylko siedem bramek.

W spotkaniu z Ruchem drużyna Jacka Zielińskiego nawiązała pod tym względem do poprzedniego sezonu. Cracovia stłamsiła Niebieskich i nim upłynął pierwszy kwadrans, prowadziła już 2:0. Najpierw w 2. minucie Piotr Malarczyk wrzucił miękko piłkę w pole karne Ruchu, a tam Sebastian Steblecki spokojnie ją opanował i pokonał Libora Hrdlickę strzałem w kierunku dalszego rogu. W 13. minucie drugi cios w imieniu Cracovii zadał Krzysztof Piątek. Na linii pola karnego Malarczyk zmusił do błędu Macieja Urbańczyka i piłka trafiła do Piątka, który zaskoczył Hrdlickę płaskim uderzeniem z 18 metrów.

Goście długo nie mieli nic do powiedzenia i Cracovia dominowała na boisku, ale pod koniec pierwszej połowy Pasy straciły inicjatywę i niewiele brakło, a chorzowianie wróciliby do gry. Najpierw w 37. minucie Maciej Urbańczyk ostemplował poprzeczkę bramki Pasów strzałem z 25 metrów. Ten sygnał ostrzegawczy nie wzmógł czujności gospodarzy i trzy minuty później po rzucie rożnym Paweł Oleksy zagłówkował tuż obok słupka.

Po chwili Miłosz Przybecki wpadł z piłką w pole karne, ale z ostrego kąta uderzył tak, że futbolówka wylądowała w narożnika boiska i nie opuściła pola gry. Tą akcją skrzydłowy Ruchu znów udowodnił, że o ile można go pochwalić za ponadprzeciętną szybkość, dzięki której jest nieuchwytny dla rywali, to brak mu czysto piłkarskich umiejętności, które legitymowałyby jego obecność w ekstraklasie. To kolejna zmarnowana przez niego w spektakularny sposób okazja.

ZOBACZ WIDEO Wielki powrót Łukasza Teodorczyka! Gole Polaka dały mistrzostwo Anderlechtowi [ZDJĘCIA ELEVEN]

W pierwszym kwadransie po zmianie stron niespodziewanie to Ruch był zespołem prowadzącym grę, ale Niebiescy nie byli w stanie zagrozić gospodarzom. Pasy wyglądały na nasycone dwubramkowym prowadzeniem, ale na szczęście dla widowiska złakniony drugiego gola był Piątek. W przeciwieństwie do kolegów z drużyny młodzieżowy reprezentant Polski cały czas grał na pełnych obrotach i chciał powiększyć dorobek.

W 72. minucie Piątek przeprowadził efektowny rajd, podczas którego minął trzech rywali, ale na zakończenie akcji posłał piłkę tuż nad poprzeczką bramki. Trzy minuty później Steblecki uruchomił Piątka prostopadłym podaniem, ale tym razem fantazja poniosła napastnika Cracovii. 22-latek chciał przerzucić piłkę nad Słowakiem, ale bramkarz Ruchu odczytał jego zamiary i nie dał się pokonać.

Ruch nie złożył jednak broni. Na kwadrans przed końcem Urbańczyk zagrał w pole karne do Przybeckiego, którego strzał obronił Sandomierski. Do piłki doskoczył jeszcze Jarosław Niezgoda, ale głową posłał ją w poprzeczkę bramki gospodarzy. Sześć minut później Łukasz Moneta uderzył groźnie z ostrego kąta, ale Sandomierski i tym razem udanie interweniował. Cracovia grała w tym momencie w "10", ponieważ Damian Dąbrowski w pewnym momencie zbiegł z boiska prosto do szatni, a trener Zieliński już wcześniej wykorzystał limit zmian. Reprezentant Polski wrócił na boisko po czterech minutach.

Cracovia właściwie zareagowała na wtorkową porażkę z Górnikiem Łęczna i zrobiła duży krok w kierunku utrzymania w Lotto Ekstraklasie. Ruch natomiast doznał trzeciej porażki z rzędu i ugrzązł na ligowym dnie. Jeśli wyniki innych spotkań nie ułożą się po myśli chorzowian, to na zakończenie 35. kolejki ich strata do pierwszego bezpiecznego miejsca w tabeli będzie wynosiła aż pięć punktów, co w zasadzie będzie oznaczało ich spadek do Nice I ligi.

Cracovia - Ruch Chorzów 2:0 (2:0)
1:0 - Steblecki 2'
2:0 - Piątek 13'

Składy:

Cracovia: Grzegorz Sandomierski - Piotr Malarczyk, Piotr Polczak, Hubert Wołąkiewicz (54' Erik Jendrisek), Paweł Jaroszyński (67' Tomasz Brzyski) - Radosław Kanach (61' Milan Dimun), Damian Dąbrowski - Jakub Wójcicki, Sebastian Steblecki, Mateusz Szczepaniak - Krzysztof Piątek.

Ruch: Libor Hdrlicka - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Paweł Oleksy (46' Michał Koj) - Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk (86' Miłosz Trojak) - Miłosz Przybecki, Bartosz Nowak (46'Jakub Arak), Łukasz Moneta - Jarosław Niezgoda

Żółte kartki: Malarczyk, Steblecki (Cracovia).

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Widzów: 8509.

Komentarze (11)
avatar
12MP 18PP
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No widzisz. W nagrodę możesz zjeść wafelka. 
avatar
Nordkurve
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
do 12 MP 18 PP: No popatrz.... A klub ktoremu kibicujesz w dalszym ciagu ma sie dobrze, mimo, ze jak to napisales, komuny nie ma.... 
avatar
12MP 18PP
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No i dobrze, że lecą. Nie ma komuny - nie ma Ruchu i Górnika. 
avatar
Paulie
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety maly klub, mala kasa. Biedny nic na ziemi nie zrobi. Go Legia. 
avatar
Białe Legiony
20.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
gucio warzycha - to kawał ku..y oprycha !!!!
Dobrze że ich ikona spuści ich do I ligi .
Odkąd warzycha został trenerem , odsunął Niezgodę od pierwszej jedenastki.
To jest kara za głupotę :)