Górnik Łęczna wciąż w grze o utrzymanie. "Jak przegrasz, to po herbacie"

PAP / Wojciech Pacewicz
PAP / Wojciech Pacewicz

W trzecim sezonie z rzędu Górnik Łęczna walczy w grupie spadkowej Lotto Ekstraklasy. Na finiszu rozgrywek drużyna z Lubelszczyzny wciąż nie może być pewna zrealizowania celu.

Pod wodzą Franciszka Smudy Górnik Łęczna zwykle stara się utrzymywać przy piłce i grać efektownie. Ostatni mecz z Cracovią (3:0) zielono-czarni rozpoczęli jednak przeciętnie i w pierwszej połowie zaprezentowali się bezbarwnie, co wcale nie zaskoczyło doświadczonego trenera. - Inaczej byłoby, jak gralibyśmy w górnej ósemce, a coś innego gra się w dolnej ósemce. W grupie mistrzowskiej od początku moglibyśmy grać tak, jak w drugiej połowie. Każdy mógłby podjąć ryzyko, bo jak przegrasz, to najwyżej zajmiesz ósme miejsce i zostajesz w tej lidze. A tutaj? Jak przegrasz, to po herbacie - wyjaśnia Smuda.

Były selekcjoner reprezentacji Polski musi rotować składem ze względu na liczne kontuzje i pauzy za kartki. Pomimo trudnej sytuacji kadrowej piłkarze Górnika nieźle wywiązują się ze swoich zadań i są nad strefą spadkową w Lotto Ekstraklasie. - Niektórzy są sparaliżowani, bo nie chcą zrobić błędu. A ja im ciągle mówię, że jak wychodzisz na boisko, to daj z siebie wszystko. Nawet jak robisz błędy, to trudno - na przyszły raz je poprawisz. Oni muszą mieć swobodę i totalnie czyste głowy, żeby mogli to wykonywać - ocenia 68-letni trener.

W najważniejszej części sezonu sztab szkoleniowy Górnika stawia na Wojciecha Małeckiego, który w rundzie zasadniczej rozegrał tylko pięć meczów. 26-letni bramkarz wygryzł ze składu doświadczonego Sergiusza Prusaka i na razie nie zawodzi. - Małecki jest młody i obiecujący, a Prusak to zawodnik już doświadczony, bliżej końca kariery. Ja cieszę się, że jest dwóch dobrych bramkarzy. W razie czego, jak się coś komuś stanie, to zawsze można spokojnie wymieniać - zauważa Smuda.

Niezła postawa Górnika i walka do końca o pozostanie w Lotto Ekstraklasie sprawiła, że Smuda zaskarbił sobie sympatię kibiców. Podczas ostatniego meczu na Arenie Lublin skandowali oni nazwisko byłego selekcjonera, a ten zrewanżował się brawami. - Na pewno jest to przyjemne. Widać, że nie ma tu żadnej złośliwości. Ludzie są głodni piłki i tu powinna być ekstraklasa w dobrym wydaniu - podkreśla Smuda.

ZOBACZ WIDEO Królewscy krok od mistrzostwa. Zobacz skrót meczu Celta - Real [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (1)
avatar
Jalu Kurek
18.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Franz SMUDA czyni CUDA !!!