Liga Mistrzów: 15 kilometrów Realu Madryt po awans

PAP/EPA / PEPE TORRES
PAP/EPA / PEPE TORRES

15 kilometrów, które dzielą stadiony Realu i Atletico, można pokonać nawet spacerem. Prosta ma być również droga drużyny Zinedine'a Zidane'a do finału Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz wygrała aż 3:0.

Powiedzieć, że Real Madryt jest jedną nogą w finale Ligi Mistrzów, to za mało. Królewscy wygrali u siebie 3:0 z Atletico Madryt, co przy ich doświadczeniu, jest wielką zaliczką przed rewanżem. Real oddał osiem strzałów celnych, a jego przeciwnik jeden. Miał więcej stałych fragmentów, dłużej utrzymywał się w posiadaniu piłki, a jedyna statystyka, w której górowało Atletico, to faule. Gospodarze imponowali, drużyna Diego Simeone rozczarowała.

Trzy gole strzelił lokalnemu wrogowi jeden piłkarz Cristiano Ronaldo. 103 bramki Portugalczyka w Lidze Mistrzów to więcej niż zdobyło całe Atletico. Dzięki skuteczności w fazie pucharowej CR7 wyprzedził w klasyfikacji kanadyjskiej Lionela Messiego oraz Neymara. 10 goli strzelił, przy pięciu kolejnych asystował. Najlepszy w Atletico Antoine Griezmann nie ma nawet połowy tego dorobku.

- Kto nie chce grać za tydzień, niech mi to powie - ogłosił tydzień temu w szatni Diego Simeone, trener Atletico, którego drużyna musi ruszyć do szalonego ataku.

- Wierzymy w siebie i nasze możliwości. Wiemy do czego jesteśmy zdolni i nie zmienimy naszego stylu - dodał Simeone podczas konferencji prasowej przed rewanżem. - Mam zaufanie do swoich piłkarzy i wiem, że nie poddamy się, dopóki nie usłyszymy ostatniego gwizdka. Będziemy się mądrze bronić, a z czasem stworzymy sytuacje podbramkowe.

ZOBACZ WIDEO Real zmiażdżył rywala! Zobacz skrót meczu Granada CF - Real Madryt [ZDJĘCIA ELEVEN]

Dla Atletico mecz z Realem ma być ostatnim w Lidze Mistrzów na Estadio Vicente Calderon. Stołeczna drużyna wygrała tam większość spotkań w Europie, ale nigdy nie odrobiła tak dużych strat jak obecne. W 1959 roku doprowadziła u siebie do remisu 2:2 w dwumeczu z Realem, a że nie obowiązywała zasada goli na wyjeździe, rozegrano trzecie spotkanie. W Zaragozie wygrali 2:1 Królewscy dzięki trafieniom Alfredo Di Stefano oraz Ferenca Puskasa. Był to pierwszy z czterech sezonów, w których Real ograł rywala zza miedzy w Lidze Mistrzów. Ten ma być piąty i niewiele wskazuje na przełom.

- Atletico spróbuje przeszkodzić w naszej grze, wybić nas z rytmu. Postaramy się jednak pozostać przy stylu, który przynosi owoce. W końcówce sezonu każdy mecz jest dla nas jak finał, dlatego zamierzamy wygrać również ten najbliższy. My i nasi kibice pamiętamy, że Real to wielki klub. Musimy to pokazać na boisku - zapowiada Zinedine Zidane, trener Realu.

Faworytem jest Real, ale nie tylko drużyna Zidane'a ma się czym pochwalić przed rewanżem. Atletico wygrało 29 z 35 poprzednich domowych meczów w pucharach i nigdy nie zostało pokonane u siebie w półfinale Ligi Mistrzów. Gospodarze krzepią się, przywołując myślami pojedynek z marca 2015 roku. Wtedy rozbili Królewskich 4:0 w Primera Division. Powtórka takiego wyniku da im awans.

- Nigdy nie przestajemy walczyć, zawsze wstajemy nawet po mocnym ciosie. To jest piłka nożna. Barcelona w meczu z PSG pokazała, że wszystko jest możliwe - puentuje Koke, pomocnik Atletico.

Atletico Madryt - Real Madryt / śr. 10.05.2017 godz. 20.45

Pierwszy mecz: 0:3

Przewidywane składy:

Atletico: Oblak - Juanfran, Godin, Savić, Filipe Luis - Koke, Gabi, Saul Niguez, Carrasco - Griezmann, Gameiro.

Real: Navas - Nacho, Sergio Ramos, Varane, Marcelo - Kroos, Casemiro, Modrić - Isco, Benzema, Cristiano Ronaldo.

Sędzia: Cuneyt Cakir (Turcja).

Komentarze (1)
apollo3300
10.05.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie mam nic przeciwko "madryckiemu thillerowi" dzisiejszego wieczoru.
3:0 dla Atletico i dogrywka :)