Spadający liść Tomasza Bekasa

W minionej kolejce pierwszej ligi Warta Poznań pokonała Tura Turek 4:1. Spotkanie dostarczyło sporych emocji, na trybuny przyciągnęło więcej widzów niż zazwyczaj, a ozdobą były piękne bramki strzelane przez gospodarzy. Dwa cudowne gole zdobył Tomasz Bekas. - Cieszę się z bramek, ale najważniejszy jest zespół - mówi pomocnik Zielonych.

Derby Wielkopolski zakończyły się pewnym i zasłużonym zwycięstwem Warty, choć początek meczu wskazywał, że to Tur może być lepszym zespołem. - Tur zaskoczył nas, że od początku wyszedł tak wysoko. Straciliśmy głupią bramkę, ale w końcówce pierwszej połowy strzeliliśmy dwie bramki w ciągu dwóch minut i do przerwy prowadziliśmy 2:1. W drugiej połowie Tur się odkrył i my to wykorzystaliśmy - mówi Tomasz Bekas.

Gra poznaniaków nie układała się najlepiej. Punktem kulminacyjnym meczu był pierwszy gol dla Warty. Tomasz Bekas kapitalnie uderzył z rzutu wolnego z ok. 25 metrów i piłka wpadła w samo okienko bramki bezradnego Sławomira Janickiego. Takie uderzenia w żargonie piłkarskim nazywane są spadającym liściem. - Ta bramka dodała nam skrzydeł w ważnym momencie. Na bramkę z rzutu wolnego czekałem bardzo długo. Nareszcie liść spadł i piłka wpadła do siatki - cieszy się pomocnik gospodarzy.

Drugiego gola Bekas zdobył w drugiej połowie, ustalając wynik spotkania na 4:1. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Tomasza Magdziarza, piłkę za krótko wybijał obrońca, a 29-letni zawodnik huknął z woleja z lewej nogi, nie dając szans na interwencję Janickiemu. - To była bardzo ładna bramka. Piłka dobrze mi siadła na prostym podbiciu i idealnie ułożyłem ciało. Można pokazywać młodym adeptom futbolu, jak w takich sytuacjach należy się zachowywać. Proszę mi jednak wierzyć, że nie zawsze tak jest. Często posyła się piłkę w drzewa, które są za bramką - opowiada strzelec gola.

Z postawy Bekasa był zadowolony trener poznaniaków, Bogusław Baniak. - Bramki Bekasa to stadiony świata. Cieszę się, że po treningach strzeleckich piłka siedziała mu na nodze - mówi Baniak. Bekas ostatni raz strzelił dwa gole, grając w Unii Janikowo. - Ostatnio dwie bramki strzeliłem w meczu z Jarotą Jarocin, gdy grałem w Unii Janikowo. Cieszę się podwójnie. Strzeliłem dwie bramki, ale najważniejszy jest zespół - dodaje Bekas.

Warta była zespołem o wiele lepszym i gdyby w drugiej połowie była bardziej skuteczna, wynik byłby wyższy. - Mogliśmy wygrać zdecydowanie wyżej, ale cieszymy się z tego co jest. W trzech meczach zdobyliśmy siedem punktów i mamy lepszy bilans w dwumeczu z Turem - mówi uradowany pomocnik Zielonych.

Warta, mimo problemów organizacyjnych, w rundzie wiosennej wpisuje się bardzo dobrze. - Każde zwycięstwo wzmacnia. Tutaj się rodzi ciekawy zespół. Ciągle podkreślam, że prawie wszyscy jesteśmy związani z tym miastem. Szkoda by było, gdyby ten klub musiał zniknąć z piłkarskiej mapy Polski. Nikt nie dopuszcza jednak takiej myśli. Jesteśmy silni psychicznie - zapewnia Bekas.

Istnieje spora szansa, że Zielonym uda się jednak przekonać władze miasta, aby wsparły finansowo klub z blisko stuletnią tradycją. Powoli więc sytuacja Warty robi się coraz ciekawsza. - Należy się z tego cieszyć. W Warcie trzeba przede wszystkim popracować nad wizerunkiem marketingowym. Podobne problemy były kiedyś w Lechu. Teraz na zakręcie jest Warta, ale pojawiło się jakieś światełko w tunelu - mówi Bekas, który zapewnia, że problemy nie wpływają negatywnie na poczynania zawodników. - My robimy swoje i nie myślimy o tym. Na pewno jednak jakieś światełko w tunelu się zaświeciło. My nie chcemy dużych pieniędzy. Chcemy tylko przetrwać.

Komentarze (0)