Na oczach nowego właściciela klubu, Dietera Burdenskiego, który podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami przedstawi wizję funkcjonowania Korony, przyszło podopiecznym Macieja Bartoszka zakończyć 28. serię gier Lotto Ekstraklasy. Kielczanie chcąc zwiększyć swoje szanse w wyścigu o miejsce w grupie mistrzowskiej celowali w przedłużenie serii zwycięstw na własnym stadionie do siedmiu i zrewanżowanie się Ruchowi za jesienną klęskę przy Cichej (0:4).
- Można powiedzieć, że kilka zespołów z pierwszej ósemki zwolniło tempa, a kilka z dołu przyspieszyło. Najważniejsze, żebyśmy dalej punktowali i wygrywali u siebie. Musimy zagrać agresywnie i z pełną determinacją - mówił szkoleniowiec złocisto-krwistych.
Od pierwszych sekund na murawie nie brakowało zawziętości, a wynik mógł zostać otwarty już w 8. minucie. Po kiksie Radka Dejmka futbolówka o mały włos nie przelobowała Milana Borjana. Odpowiedź gospodarzy nastąpiła błyskawicznie, gdy atomowy strzał Miguela Palanki obronił dobrze ustawiony Libor Hrdlicka.
To jednak sytuacja z 13. minuty przyćmiła wszystko. Miłosz Przybecki urwał się obronie, minął Borjana i wydawało się, że w tym momencie będzie miał już z górki... Nic z tego, 26-latek mimo pustej bramki trafił w słupek! Pudło sezonu chyba już znamy.
ZOBACZ WIDEO Pewna wygrana AS Roma. Zobacz skrót meczu z Bologna FC [ZDJĘCIA ELEVEN]
Zespołem prowadzącym grę byli koroniarze, lecz czynili to bez błysku. Ich główny problem polegał na statycznym i przewidywalnym budowaniu akcji, a pomysł posyłania górnych piłek w kierunku pola karnego Ruchu mało kiedy okazywał się trafiony. Z kolei podopieczni notującego swój 300. mecz na ławce trenerskiej w ekstraklasie Waldemara Fornalika postawili na kontrataki i stałe fragmenty. Efekt? Do przerwy bezbramkowy remis. W dużej mierze dzięki wyczyniającemu cuda między słupkami golkiperowi 14-krotnych mistrzów Polski! Słowak w kapitalny sposób powstrzymał uderzenia Micanskiego (z piątego metra) oraz Palanki (z dystansu).
W drugiej połowie długo jedyne co ulegało zmianie, to statystyka niecelnych podań. Rosła ona w zaskakującym tempie. Ekipa z Kolporter Areny nie zraziła się tym faktem i cierpliwie szukała okazji do zaskoczenia przeciwnika. W celu rozruszania nieco "zardzewiałych" w ofensywie kolegów na murawie pojawił się m.in. Jacek Kiełb.
Ostatnie dwadzieścia minut pokazało, że Maciej Bartoszek trafił z roszadami. Korona dominowała, bliski szczęścia w 73. minucie był Nabil Aankour. Na drodze stanął wyciągnięty niczym struna Hrdlicka - zdecydowanie najlepszy zawodnik Ruchu. Momentami wręcz rozpaczliwie walczący o dowiezienie cennego punktu przyjezdni skapitulowali w 84. minucie. W roli głównej znów wystąpił Marokańczyk z francuskim paszportem, po którego strzale piłka odbiła się od Rafała Grodzickiego i wpadł do siatki.
Korona kolejny raz nie pozwoliła zdobyć swojej twierdzy i dalej poważnie liczy się w boju o górną "ósemkę". Ruch natomiast definitywnie stracił na to szanse.
Sebastian Najman z Kielc
Korona Kielce - Ruch Chorzów 1:0 (0:0)
1:0 - Rafał Grodzicki (s.) 84'
Składy:
Korona Kielce: Milan Borjan - Bartosz Rymaniak, Radek Dejmek, Djibril Diaw, Ken Kallaste - Miguel Palanca, Jakub Żubrowski (75' Vanja Marković), Mateusz Możdżeń, Nabil Aankour, Siergiej Pilipczuk (67' Jacek Kiełb) - Ilijan Micanski (78' Dani Abalo).
Ruch Chorzów: Libor Hrdlicka - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Helik, Marcin Kowalczyk - Łukasz Moneta (64' Adam Pazio), Łukasz Surma (86' Jakub Arak), Maciej Urbańczyk, Miłosz Przybecki (80' Miłosz Trojak), Patryk Lipski - Jarosław Niezgoda.
Żółte kartki: Djibril Diaw, Milan Borjan (Korona) oraz Maciej Urbańczyk, Adam Pazio, Michał Helik (Ruch).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Widzów: 7479.