- Widowisko trzymało w napięciu przez cały czas, a my rozegraliśmy dobry mecz. Gratuluję mojej drużynie, bo walczyła dosłownie do ostatnich sekund, dzięki czemu to my zadaliśmy decydujący cios. Oba zespoły miały sporo sytuacji, na boisku nie brakowało wolnej przestrzeni i dlatego było na co popatrzeć. Atmosfera też mi się podobała, oby takich spotkań było w naszej lidze jak najwięcej, bo one podnoszą jej poziom - powiedział Jacek Magiera.
Opiekun Legii może być zadowolony ze zmian, jakie przeprowadził, a zwłaszcza z posłania do boju Kaspra Hamalainena. Właśnie Fin zdobył w ostatniej minucie gola na 1:2. - Kasper ma szczęście do meczów przeciwko Lechowi, a ja się cieszę, że tym razem jego bramka padła po ładnej akcji i zgodnie z przepisami. Jego wejście zaplanowałem już przed spotkaniem, nie wiedziałem tylko, jak długo zagra - przyznał. - Jeśli chodzi o pozostałe roszady, to Guilherme miał żółtą kartkę i nie chcieliśmy już ryzykować. Tomasz Jodłowiec natomiast miał zadbać o to, byśmy wygrywali więcej piłek w środkowej strefie.
Co Magiera pomyślał po golu Tomasza Kędziory? Wtedy mało kto wierzył, że legioniści jeszcze będą w stanie się podnieść. - Wierzyłem w odwrócenie losów wyniku i wierzyłbym nawet, gdyby był on niekorzystny w doliczonym czasie. Nikt w zespole nie wątpił, że możemy odrobić straty, a kiedy padł gol na 1:1, z ławki poszedł jasny sygnał do dalszego ataku. Wiedzieliśmy, że jesteśmy w lepszej sytuacji psychologicznej i chcieliśmy to wykorzystać - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Stracona szansa i sensacyjna porażka Barcelony - zobacz skrót meczu z Malagą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]