Lewandowski ma swoją kępkę trawy na boisku. Z niemal identycznych pozycji strzelał gole w meczach z Mainz i Atletico Madryt. Z podobnej odległości zdobył również bramkę w spotkaniu reprezentacji z Czarnogórą w Podgoricy. To już nie jest kwestia formy dnia czy szczęśliwego trafienia w piłkę. Lewandowski wszedł na wyższy poziom jeżeli chodzi o wykonywanie stałych fragmentów gry. Jest powtarzalny, precyzyjny, zupełnie tak, jak w polu karnym rywali. Świetnie strzela rzuty karne, do końca czekając, który róg wybierze bramkarz. Jego znakiem firmowym stają się także wolne. Ćwiczy je od października ubiegłego roku. Przez raptem siedem miesięcy wypracował swój własny styl - technicznie, nad murem, przy słupku. Tak bramkarzy pokonuje kapitan reprezentacji Polski. W tym sezonie zrobił to już cztery raz. Z Borussią w 20 minucie spotkania.
Pierwsze dwadzieścia minut meczu na Allianz Arena przypominało zachowanie grupy młodych chłopaków, którzy właśnie skończyli w szkolę lekcję matematyki i dostali się na salę gimnastyczną. Świadomi, że przerwa skończy się za kilka minut, kopią każdą napotkaną piłkę, byleby się wyżyć. Tak też było w Monachium. Bardziej niewyżyty był Bayern, który zmieścił się w czasie szkolnej przerwy i po dziesięciu minutach prowadził już 2:0. Najpierw bez przyjęcia uderzył Franck Ribery, później z rzutu wolnego, z okolic osiemnastego metra, podwyższył Lewandowski.
Polak po sobotnim meczu szczególnie zapamięta defensora BVB Marco Bartrę. Napastnik Bayernu zarzucał mu, że ten symulował przy faulu, za który "Lewy" obejrzał żółtą kartkę. To piąta taka nagana dla Polaka i eliminuje go ona z kolejnego meczu. Później zawodnik gości kopnął kapitana naszej kadry najpierw w kostkę, później w twarz. Po drugim starciu Lewandowski wpadł w furię, domagał się dla rywala czerwonej kartki.
Piłkarze Borussii szybko nawiązali kontakt z mistrzem Niemiec. Wystarczyło, że Bayern zredukowali bieg z piątego na czwarty i Raphael Guerreiro przepięknym strzałem pokonał Svena Ulreicha. Po przerwie to jednak drużyna Carlo Ancelottiego odzyskała panowanie na boisku. Arjen Robben po raz tysięczny w karierze zrobił to, o czym wszyscy wiedzą, czyli zbiegł z piłką do środka i uderzył w długi róg.
Wynik meczu ustalił Lewandowski. Najpierw w polu karnym sfaulował go bramkarz BVB, a chwilę później napastnik Bayernu sam go za to ukarał i został liderem klasyfikacji strzelców Bundesligi (Lewandowski ma 26 goli, Aubameyang 25). Niestety, to tyle dobrych wiadomości, jeśli chodzi o Polaka. Upadając po faulu Burkiego uszkodził sobie prawy bark. Strzelił karnego i nie dał rady dalej grać. W 72. minucie zszedł z boiska z grymasem bólu na twarzy. Publiczność pożegnała go owacją na stojąco.
Mateusz Skwierawski z Monachium
Bayern Monachium - Borussia Dortmund 4:1 (2:1)
1:0 - Franck Ribery 4'
2:0 - Robert Lewandowski 10'
2:1 - Raphael Guerreiro 20'
3:1 - Arjen Robben 50'
4:1 - Robert Lewandowski 68' karny
Bayern: Sven Ulreich - Philipp Lahm, Javi Martinez (79. Mats Hummels), Jerome Boateng, David Alaba - Arturo Vidal, Xabi Alonso, Franck Ribery (74. Douglas Costa), Arjen Robben, Thiago Alcantara - Robert Lewandowski (72. Joshua Kimmich).
Borussia: Roman Burki - Marc Bartra, Sokratis Papastathopoulos, Matthias Ginter, Gonzalo Castro (46. Sebastian Rode) - Marcel Schmelzer, Felix Passlack, Raphael Guerreiro (70. Mikel Merino), Ousmane Dembele (59. Emre Mor), Christian Pulisić - Pierre-Emerick Aubameyang.
Żółte kartki: Lewandowski (Bayern) - Passlack, Bartra, Burki (Borussia)
ZOBACZ WIDEO Kolejna porażka zespołu Wszołka. Zobacz skrót meczu QPR - Brighton [ZDJĘCIA ELEVEN]