Epizodyczny występ Grzegorza Krychowiaka w rewanżowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Barceloną (1:6) to jak cała jego przygoda z PSG w pigułce. Gdy wynik, choć brzmi to absurdalnie, kiedy zespół przegrywa 1:4, był korzystny dla mistrza Francji, Unai Emery chciał zaryglować dostęp do swojej bramki, wprowadzając do gry właśnie Krychowiaka.
Reprezentant Polski bardzo długo był szykowany do wejścia. Był gotowy do zmiany jeszcze przed rzutem karnym, z którego Neymar strzelił gola na 1:5, a na boisko wszedł krótko po tym, gdy Brazylijczyk przywrócił Katalończykom nadzieję na dokonanie niemożliwego.
Krychowiak spędził na boisku niespełna trzy minuty i nie miał w tym czasie ani jednego kontaktu z piłką. Gra go omijała, a niektórzy nawet nie zauważyli jego wejścia. Rzucił się w oczy dopiero w piątej minucie doliczonego czasu, gdy po dośrodkowaniu Neymara, które na bramkę zamienił Sergi Roberto, stracił z radaru Gerarda Pique. Ten błąd Polaka nie był jednak brzemienny w skutki - strzelca historycznego gola nie upilnował bowiem Serge Aurier.
Paryżanie stracili na Camp Nou pól tuzina goli. Przy pierwszym nie popisali się Marco Verratti i Kevin Trapp, drugi to wina Marquinhosa i niefortunnie interweniującego Layvina Kurzawy, a gola na 3:0 dla Barcelony Lionel Messi strzelił po faulu Thomasa Meuniera. Bramka na 4:1 to kunszt Neymara, rzut karny na 5:1 Dumie Katalonii podarował sędzia Deniz Aytekin, a w kluczowej akcji Roberto uwolnił się spod opieki wspomnianego Auriera.
ZOBACZ WIDEO Dublet Carlosa Bacci - zobacz skrót mecz AC Milan - Chievo Werona [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Krychowiak nie zawinił przy ani jednej z bramek, ale katalońska klęska może oznaczać jego koniec na Parc des Princes. Reprezentant Polski jest łatwym celem i może zostać wybrany na kozła ofiarnego. 27-latek nie ma po swojej stronie ani kolegów z szatni, którzy otwarcie krytykują jego wyszkolenie techniczne, ani kibiców PSG, dla których stał się źródłem żartów nie tylko ze względu na nieudane występy, ale też przez zamiłowanie do mody. Przeciwko niemu są także media, a Unai Emery już dawno odstawił go na boczny tor i w ostatnich meczach sięgał po niego tylko dlatego, że kontuzjowani byli inni środkowi pomocnicy. Gdyby Thiago Motta mógł wystąpić przeciwko Barcelonie, Krychowiaka prawdopodobnie w ogóle nie byłoby w kadrze meczowej. Po klęsce na Camp Nou Emery może położyć Polaka na ołtarzu jako dowód na to, że jest gotów poświęcić swojego niedawnego pupila w zamian za udobruchanie przełożonych i zachowanie stanowiska.
Gdy w sierpniu Krychowiak przechodził z Sevilli do PSG, wydawało się, że to strzał w "10". W końcu na Parc des Princes trafił piłkarz, jakiego w zespole mistrza Francji dotąd nie było, a do tego ściągnął go trener, który wokół niego budował II linię w Sevilli. Dla Krychowiaka był to nie tylko sportowy i finansowy awans (zarabia w PSG 4,8 mln euro rocznie), ale też realizacja marzenia o powrocie do Francji i zamieszkaniu w Paryżu
Marzenia, które zamieniło się koszmar. Jesienią Polak wystąpił tylko w 16 meczach PSG, a na boisku spędził raptem 907 minut - najmniej ze wszystkich środkowych pomocników. Najbardziej prestiżowe francuskie media, w tym "L'Equipe", nadały mu status transferowej wpadki, a szatnia PSG oceniła, że jest za słaby technicznie, by sprawdzić się na Parc des Princes.
W 2017 roku jest jeszcze gorzej. Krychowiak nie tylko nie wystąpił w żadnym z pierwszych 13 tegorocznych spotkań PSG. Mało tego, reprezentant Polski ani razu nawet nie zmieścił się w kadrze meczowej mistrza Francji. Doszło nawet do tego, że sam poprosił o występy w IV-ligowych rezerwach PSG, by lepiej przygotować się do marcowego meczu el. MŚ 2018 z Czarnogórą.
Gdy na początku marca, w wyniku kontuzji Motty, Adriena Rabiota i Marco Verrattiego otrzymał od Emery'ego szansę w pucharowym meczu z Chamois Niortais FC i w ligowym spotkaniu z AS Nancy, to rozczarował. W tym pierwszym meczu zagrał bez błysku, choć PSG rywalizowało z II-ligowcem, a udział w spotkaniu z Nancy zakończył już po pierwszej połowie i francuskie media oceniły go najniżej spośród wszystkich zawodników PSG.
"Nie dał drużynie zbyt wiele dobrego w roli defensywnego pomocnika i nic dziwnego, że po pierwszej połowie zmienił go Blaise Matuidi" - napisał o występie Polaka "Le Parisien". Krychowiak za sobotni mecz dostał "4" w 10-stopniowej skali - żaden zawodnik gospodarzy nie został oceniony tak surowo. "Le Figaro" natomiast umieścił 27-latka wśród "wpadek". "Grając przed obrońcami, nie daje drużynie tej samej jakości co Thiago Motta czy Marco Verratti. Jego złe zagrania często zagrażały równowadze paryskiej defensywy" - skomentowano.
Jedynym plusem pobytu Krychowiaka w Paryżu jest klasa, z jaką Polak odnajduje się w bardzo niekorzystnej dla siebie sytuacji. Jeśli zabiera głos, to tylko po to, by zapewnić, że nie złoży broni, a nie po to, by wylać z siebie żal i żółć. - Dzisiaj jestem w trudnej sytuacji, lecz wielu dobrych graczy doświadczyło tego przede mną. Nie tego się spodziewałem, ale będę pracował i czekał na swoją szansę. Staram się być optymistą - stwierdził w rozmowie ze sport.pl.
27-latek z godnością przyjmuje to, co spotkało go na Parc des Princes. Występy w IV-ligowych rezerwach, o które sam poprosił, nie były dla niego ujmą na honorze, lecz potwierdzeniem profesjonalnego podejścia do zawodu, z którego słynie od lat i dzięki któremu zaszedł tak daleko. Choć jego przygoda z PSG jest niewypałem, jego nazwisko nadal wiele znaczy na Starym Kontynencie i latem nie powinien mieć problemu ze znalezieniem pracodawcy z najwyższej europejskiej półki.
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)