Kilka dni temu po raz kolejny potwierdziło się, że Korona u siebie, a Korona na wyjeździe to dwie zupełnie różne drużyny. Wizyta w Gdyni skończyła się dla kielczan stratą czterech goli (1:4). - Trener już nam analizował to i znalazł mam nadzieję sposób. Teraz gramy u siebie i mam nadzieję, że podtrzymamy serię zwycięstw - mówi Bartosz Kwiecień.
22-latek wskoczył do wyjściowego składu złocisto-krwistych w związku z problemami zdrowotnymi Elhadji Pape Diawa. Senegalczyk wrócił już jednak do pracy z zespołem, czy to oznacza zmianę w formacji obronnej? - Robię wszystko, żeby grać, a jaką decyzję podejmie trener zobaczymy, ja ją uszanuję.
Po meczu z Arką nie brakowało głosów, że to właśnie defensywa wypadła najgorzej. - Jak się traci cztery bramki wina spada na blok defensywny. Uważam, że ten mecz nie wyszedł nam ogólnie jako całemu zespołowi - ocenia Kwiecień.
Podopieczni Macieja Bartoszka spróbują się zrehabilitować w konfrontacji z Górnikiem Łęczna, zespołem, który doskonale zna stoper Korony. - Zrobiliśmy wtedy awans, ale o tym nie myślę. Fajnie, że spotkam się ze znajomymi, na boisku nie będzie sentymentów i jeżeli tylko dostanę szansę zrobię wszystko, żebyśmy wygrali - deklaruje. Bartosz Kwiecień barwy drużyny z woj. lubelskiego reprezentował w sezonie 2013/14, rozgrywając 7 meczów.
Mimo problemów Górnika nikt w Kielcach nie dopisuje sobie trzech punktów. - Każdy mecz jest ciężki i trzeba go wybiegać na boisku. Nie można powiedzieć, że będzie to spacerek, to będzie dla nas bardzo ciężki mecz, w którym będziemy musieli walczyć i wygrać. Chłopaki grają o swoje, ale mam nadzieję, że jak przyjadą do Kielc to nie wywiozą trzech punktów - kończy.
ZOBACZ WIDEO Real uratował punkt po golach w końcówce. Zobacz skrót meczu Real Madryt - Las Palmas [ZDJĘCIA ELEVEN]