Była gwiazda Legii: Odwlekałem operację, w końcu jestem w stu procentach zdrowy

PAP
PAP

- Mam dopiero 22 lata i tak powinienem czuć się w tym wieku - w pełni sił. Za dziesięć lat mogę być obolały, ale nie dziś - mówi były piłkarz Legii, Ondrej Duda, w rozmowie z WP SportoweFakty.

Ondrej Duda trafił do Herthy Berlin latem poprzedniego roku za około 4,5 miliona euro. Piłkarz podpisał pięcioletni kontrakt, ale od momentu zmiany klubu od razu rozpoczął rehabilitację. Do ostatniego weekendu rozegrał tylko dwa mecze w tym sezonie i to jeszcze w barwach Legii. Po siedmiu miesiącach zadebiutował w Bundeslidze. Zagrał minutę w spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt (2:0).

WP SportoweFakty: Chciałoby się powiedzieć: w końcu...

Ondrej Duda: I w końcu dobrze się czuję. Od dwóch tygodni trenuję z pierwszym zespołem Herthy. Wcześniej ćwiczyłem tylko indywidualnie, z trenerem od przygotowania. Później miałem testy, które pozwoliły stwierdzić, czy w ogóle mogę rozpocząć zajęcia z chłopakami. Te ostatnie miesiące w ogóle były dla mnie bardzo zmienne. Przed operacją raz trenowałem indywidualnie, a raz z drużyną. Sprawdzaliśmy z fizjoterapeutami, jak zachowuje się noga. Nie wiedziałem wtedy długo, co będzie. Odczuwałem ból pod kolanem.

ZOBACZ WIDEO Na kłopoty Messi. Zobacz skrót meczu Atletico Madryt - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]

W grudniu przeszedł pan operację.

- Była konieczna. Wróciłem z konsultacji od doktora Hansa-Wilhelma Müllera-Wohlfahrta, ale nie odczuwałem wielkich zmian, cały czas mnie coś bolało. Dlatego trzeba było operować. Nie był to wielki zabieg, trwał krótko, ale kość przeszkadzała mi na boisku i musieliśmy reagować. To dolegliwość, którą miałem jeszcze w Legii. Jedni mówili, że trzeba operować, drudzy, że nie. Czasami odczuwałem ból, czasem nie, ale nie było tak naprawdę dobrego terminu, żeby przeprowadzić zabieg.

Odwlekał ją pan? 

- Graliśmy ważne mecze o mistrzostwo Polski, zbliżały się mistrzostwa Europy we Francji. Postanowiłem, że to przetrzymam. W nowym klubie powiedziałem jednak od razu, co mnie konkretnie boli. Lekarze w Berlinie stwierdzili, że trzeba to leczyć. I w końcu czuję, że ciało jest sprawne. Mam dopiero 22 lata i tak powinienem czuć się w tym wieku - w pełni sił. Za dziesięć lat mogę być obolały, ale nie dziś.

Były momenty zwątpienia podczas rehabilitacji?

- Nie załamałem się, bo jestem jeszcze młody. Przez takie urazy zmienia się też trochę nastawienie do życia - człowiek zdaje sobie sprawę, że piłka to nie wszystko. Oczywiście, kocham ten sport i trudno byłoby mi bez niego żyć. Ale ludzie mają poważniejsze problemy. Do Niemiec przyjechali znajomi, rodzina, wszyscy mnie wspierali. Dlatego nie było dramatu. Brakuje mi ogrania, ale myślę, że za około trzy tygodnie powinienem być w lepszej dyspozycji, przede wszystkim fizycznej. Uraz nie był groźny, to nie była kontuzja kolana czy ścięgna Achillesa, dlatego myślę pozytywnie.

Ktoś wywierał na panu presję w klubie, żeby wrócił pan szybciej na boisko?

- Miałem się wyleczyć na sto procent. Wiedziałem, że w Herthcie na mnie liczą i czekają. To też dodało mi energii i pozytywnego myślenia. Jak debiutowałem, to trybuny przywitały mnie tak, jak na Legii. Wierzę w siebie i widzę, że mi ufają. Chcę się odwdzięczyć. Cel jest prosty: grać jak najwięcej. Poziom treningów w Berlinie jest inny niż w Warszawie. Jest większa intensywność, można podnieść swoje umiejętności.

Ogląda pan mecze Legii?

- Regularnie. Widziałem spotkania z Ajaksem w Lidze Europy, mecze ligowe z Ruchem i Termaliką. Interesują mnie losy klubu, mam nadzieję że Legia wywalczy mistrzostwo Polski. Czy brakuje jej napastników? Dałbym trochę czasu Tomasowi Necidowi. Nemanja Nikolić też od razu nie strzelał goli, był krytykowany. Piłkarze to również ludzie, nie zawsze odpalają od razu. Ale klub ma super skauting.

Jeden ze skautów Legii, Radosław Kucharski, odszedł do Manchesteru United.

- To Radek mnie wypatrzył. Na turnieju w Krakowie, gdy grałem tam z młodzieżowym zespołem FK Koszyce. Zawsze z dystansem podchodził do zawodników, nie oceniał ich od razu. To też świetny człowiek, dużo mi pomagał, fajnie, że wziął go tak wielki klub, zasłużył. Ja również cieszę się, że zmieniłem otoczenie. W Berlinie mam coś nowego, potrzebowałem tego.

Rozmawiał Mateusz Skwierawski

Źródło artykułu: