[tag=630]
Hull City[/tag] miało dwutygodniową przerwę, ponieważ nie awansowało do Pucharu Anglii, a ten był rozgrywany w miniony weekend. Marco Silva wykorzystał ten czas, aby zabrać drużynę do Portugalii na tygodniowe zgrupowanie.
Piłkarze, jak i trener, mogli się zintegrować, ponieważ przy natłoku meczów co trzy dni było oto bardzo trudno. Tym bardziej, że do zespołu w styczniu dołączyło aż siedmiu nowych zawodników i większość z nich to gracze z podstawowego składu. Sam Silva przecież od początku tego roku jest trenerem Hull.
W sobotę Tygrysy w końcu zagrają z rywalem nie z czołówki, ale z innym beniaminkiem - Burnley FC. W czterech ostatnich meczach Hull mierzyło się z: Chelsea, Manchesterem United, Liverpoolem i Arsenalem. Zgromadziło cenne cztery punkty, ale przede wszystkim pokazało, że jest w stanie rywalizować z najlepszymi.
Z tym ostatnim zespołem za dwie żółte kartki z boiska wyleciał Sam Clucas. To oznacza automatyczną pauzę w kolejnym meczu, a to jeden z zawodników, z którymi Grosicki rywalizował o miejsce na skrzydle. Reprezentant Polski z Burnley powinien wystąpić na swojej ulubionej pozycji lewego wahadłowego. Po drugiej stronie pewny plac ma Lazar Marković, który był najlepszym zawodnikiem w spotkaniu z Arsenalem.
ZOBACZ WIDEO Legia odpadła z Ligi Europy. Drużynie zabrakło charakteru?
W razie zwycięstwa Hull City wydostanie się ze strefy spadkowej - pierwszy raz od ósmej kolejki. Od października ubiegłego roku Tygrysy znajdują się pod kreską.
Początek sobotniego meczu o godzinie 16. Relację tekstową przeprowadzi WP SportoweFakty.