Od lidera tabeli wymaga się polotu, prowadzenia gry, a czasem też zmiażdżenia przeciwnika na boisku. W piłce nożnej chodzi jednak o to, by strzelić jedną bramkę więcej od rywali. Wydawało się, że właśnie tak zagrali w piątek piłkarze Lechii Gdańsk, którym tego dnia wiele nie wychodziło. W ostatniej sekundzie spotkania wyrównali jednak gospodarze.
Akcje spod jednego pola karnego pod drugie, otwarta gra, walka o szybkie strzelenie gola - takich meczów oczekują wszyscy kibice i rzeczywiście taką grę zobaczyli na początku pierwszej połowy. Duża w tym zasługa Sławomira Peszki. Reprezentant Polski dwoił się i troił, jednak nie było rezultatów.
Gospodarze również mieli swoją okazję. Gola powinien strzelić Patrik Misak, który jednak minimalnie chybił. Chwilę później akcję mógł zakończyć Marco Paixao, lecz Portugalczyk również nie wykazał się odpowiednio skalibrowanym celownikiem. Po kilkunastu minutach fajnej piłki nożnej, piłkarze zaczęli grać coraz bardziej zachowawczo.
Lechiści podawali między sobą piłkę w środkowej części boiska, a piłkarze z Niecieczy ustawili autobus na swojej połowie. Nie wynikało z tego jednak nic poza śrubowaniem statystyk posiadania piłki. Największą szansę na strzelenie gola mieli do końca pierwszej części spotkania gospodarze. Wydawało się, że wślizg Jakuba Wawrzyniaka w polu karnym Lechii był nieczysty. Sam piłkarz Lechii przyznał, że dziwił się iż sędzia nie odgwizdał "jedenastki". Arbiter nie dopatrzył się jednak przewinienia.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Broź: Chcieliśmy wygrać
W drugiej połowie spotkania drużyna z Niecieczy potrafiła pozytywnie zaskoczyć swoich kibiców, a negatywnie Lechię Gdańsk. Czesław Michniewicz przestawił swoich zawodników wyżej, grali dużo bardziej agresywnie, a przez błędy w obronie lidera Lotto Ekstraklasy, na bohatera spotkania zaczął wyrastać Dusan Kuciak.
Bruk-Bet Termalica nieoczekiwanie stał się zespołem lepszym, prowadzącym grę, zasługującym na gola. Gdy wydawało się, że Lechia Gdańsk zeszła już do parteru, znakomitym podaniem popisał się Rafał Wolski. Pomocnik posłał piłkę w pole karne drużyny z Niecieczy, gdzie znakomicie znalazł się Sławomir Peszko. Ten po zwodzie zdecydował się na strzał i pokonał Krzysztofa Pilarza.
Ta bramka zdecydowanie podcięła skrzydła Bruk-Bet Termalice. Piłkarze z Małopolski przestali konstruować ciekawe akcje i było widać, że brakuje im koncepcji na pokonanie lidera. Gdy wydawało się już, że gospodarze nie zdołają odpowiedzieć, piłkę ręką w polu karnym dotknął Mario Maloca. Karnego wykorzystał Vladislavs Gutkovskis i to gospodarze mogli cieszyć się z remisu.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Lechia Gdańsk 1:1 (0:0)
0:1 - Peszko 73'
1:1 - Gutkovskis (k.) 90+6'
Składy:
Bruk-Bet Termalica Nieciecza: Krzysztof Pilarz - Patryk Fryc, Kornel Osyra, Przemysław Szarek, Guilherme Sitya (51' Sebastian Ziajka) - Patrik Misak (66' Roman Gergel), Bartłomiej Babiarz, Vlastimir Jovanović, Mateusz Kupczak, David Guba (75' Dawid Nowak) - Vladislavs Gutkovskis.
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak – Paweł Stolarski (75' Michał Mak), Grzegorz Wojtkowiak, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak - Lukas Haraslin (62' Steven Vitoria), Joao Nunes, Rafał Wolski, Sławomir Peszko (84' Grzegorz Kuświk) - Flavio Paixao, Marco Paixao.
Żółte kartki: Szarek (Bruk-Bet Termalica), Nunes, Maloca, Wojtkowiak, Mak (Lechia).
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 3 012.