Królewski kryzys Realu Madryt

PAP/EPA / PAP/EPA/Javier Lizon / Na zdjęciu: Marco Asensio i Cristiano Ronaldo
PAP/EPA / PAP/EPA/Javier Lizon / Na zdjęciu: Marco Asensio i Cristiano Ronaldo

Jeden kiepski mecz Realu Madryt i hiszpańską prasę zalewa fala negatywnych komentarzy. Piąte z rzędu nieudane spotkanie to już kryzys pisany przez duże "K".

Gdzie leży problem?

Na początek sucha statystyka: z pięciu ostatnich meczów Real Madryt wygrał zaledwie raz. To niechlubny wynik, jak na drużynę, która jeszcze do środy marzyła o potrójnej koronie. Co gorsza, Real nie miał pecha w tych pojedynkach - grał po prostu słabo.

Czynników takiego stanu rzeczy jest kilka. Po remisie z Celtą Vigo w Pucharze Króla, który tym samym wyeliminował Królewskich z rozgrywek, "AS" zatytułował swoją relację pomeczową: "Real umarł na stojąco". Dziennikarze zastanawiają się, co jest problemem w ostatnich meczach.

Jednym z czynników mają być kiepskie morale w szatni. Jeszcze trzy tygodnie temu Real dzierżył w garści passę o nazwie "40 meczów bez porażki". W końcu Sevilla przerwała tę serię, ale Real przegrał i kolejne spotkanie. Uległ Celcie Vigo i to na Santiago Bernabeu.

Już wówczas pojawiły się symptomy kryzysu u piłkarzy. - Przeżywamy teraz słabsze chwile, ale nie mam wątpliwości, że sobie z tym poradzimy - zapewniał wówczas Zinedine Zidane. Francuz jednak nie uporał się z problemami. Wprawdzie wygrał później z Malagą 2:1, ale co byłoby gdyby nie dwa gole Sergio Ramosa? Tutaj dochodzimy do kolejnego problemu Realu.

ZOBACZ WIDEO Dybala i Higuain rozprawili się z Lazio. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]

Nowy kontrakt, słabsza forma

Cristiano Ronaldo podczas Euro 2016 doznał kontuzji, która wykluczyła go z początku sezonu. Portugalczyk od momentu, gdy wrócił do zdrowia, nie znajduje się w tak świetnej formie, jak zdołał już do tego przyzwyczaić. 19 bramek w 24 meczach to wynik bardzo dobry, ale jak na Ronaldo, już przeciętny.

Hiszpańska prasa mówi wprost: musi wrócić stary Ronaldo, jeśli Real chce w tym sezonie walczyć o najwyższe cele. Mało geniuszu widać w grze Portugalczyka w tym sezonie. Z pewnością za taki było trzeba uznać hattrick w Madrycie przeciwko Atletico, ale sam Ronaldo zdaje sobie sprawę, że stać go na dużo więcej - tym bardziej, kiedy podpisał nowy kontrakt i może w pełni skupić się na futbolu.

Na dodatek w przeciętnej formie jest także Karim Benzema. Francuz zawsze był w cieniu Ronaldo, lecz od połowy października w Primera Division strzelił zaledwie jedną bramkę, a w tym czasie rozegrał siedem spotkań. Kiedy inni wyręczali go z obowiązku zdobywania goli, Benzemie jeszcze uchodziło to, że brakuje mu skuteczności. Kiedy jednak drużynie nie idzie od pięciu spotkań, to i Benzema trafił na czołówki gazet jako jeden z winnych całej sytuacji.

Szpital na pokładzie

Bez dwóch zdań do obecnego stanu przyczynił się szpital w zespole Zidane'a. Od dobrych kilku tygodni nie ma Garetha Bale'a, chociaż od paru dni już ponownie trenuje. Jego powrót do składu będzie sporym wzmocnieniem, lecz problemem nie jest tylko atak, lecz i defensywa.

Ciągłe zmiany w obronie - często wynikające po prostu z absencji piłkarzy - źle wpływają na drużynę. Real Madryt we wszystkich rozgrywkach stracił 26 goli w 33 meczach i mniej więcej raz na pięć spotkań zachowywał czyste konto. Zestawiając tę statystykę z dwoma sezonami pracy Carlo Ancelottiego wypada to blado. Włoch bowiem w niemal co drugim spotkaniu nie tracił gola - podobnie było w poprzednich rozgrywkach za kadencji Rafy Beniteza i Zidane'a.

Real wciąż jest liderem w Primera Division, rywalizuje w Lidze Mistrzów, ale odpadł z Pucharu Króla. Zidane musi znaleźć receptę na kulejącą formę drużyny, bo lada chwila zacznie grzebać swoje szanse w lidze.

Komentarze (0)