Kamil Wilczek wyjechał z polskiej ligi w lipcu 2013 roku. Najpierw zaliczył zupełnie nieudaną przygodę we włoskim Carpi, by następnie przenieść się do Broendby IF. W Danii polski napastnik odżył, gole strzela tam jak na zawołanie (w tym sezonie 14 goli i 10 asyst w 28 meczach, zarówno w lidze, jak i w europejskich pucharach). Nic dziwnego, że jego nazwisko pojawia się w kontekście ewentualnych wzmocnień Legii Warszawa.
- Znajomy wysłał mi informację, że podobno podobno Legia się mną interesuje. Nikt w tej sprawie się nie kontaktował. Nawet nie wiem, jak mam to skomentować - mówi jednak Wilczek na łamach "Przeglądu Sportowego". Piłkarz nie wyklucza natomiast przeprowadzki.
- Co prawda nigdy nie wiadomo, kiedy jest dobry moment na zmianę barw, ale... Czuję się dobrze w Danii, nie mam chęci na zmianę klubu. Może bym się zastanowił, ale to musiałaby być bardzo, ale to bardzo dobra oferta - zaznacza były napastnik Piasta Gliwice, powoływany przez Adama Nawałkę do reprezentacji Polski.
Serwis transfermakt.de wycenia Wilczka na 800 tysięcy euro.
ZOBACZ WIDEO Serie A: triumf Napoli na San Siro! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]