Bruk-Bet, czyli Atletico z Niecieczy

Newspix / Rafal Rusek / PressFocus / Na zdjęciu: stadion w Niecieczy
Newspix / Rafal Rusek / PressFocus / Na zdjęciu: stadion w Niecieczy

- Jesteśmy miniaturką Atletico Madryt. Wszyscy ciężko pracujemy i to przynosi efekt na boisku - mówi trener Bruk-Betu, Czesław Michniewicz. Jego drużyna jest rewelacją sezonu, która wyprzedza w tabeli takie marki jak Legia czy Lech.

Do 11. kolejki Bruk-Bet był wespół z Jagiellonią Białystok liderem Lotto Ekstraklasy, ale w 11. serii spotkań tylko zremisował przed własną publicznością z zespołem Michała Probierza, a trzy następne mecze przegrał i spadł z ligowego podium. Czesław Michniewicz opanował jednak kryzys i w dwóch pierwszych kolejkach rundy rewanżowej jego drużyna pokonała na wyjeździe Arkę Gdynia (3:1) i Cracovię (3:1).

Apel o szacunek

- W Gdyni i Krakowie zagraliśmy z podobną konsekwencją co na początku sezonu i - podobnie jak wtedy - mamy po tych dwóch meczach sześć punktów. Byliśmy mądrzejsi o doświadczenia poprzednich spotkań, w których graliśmy bardziej otwartą piłkę, ale to nie przyniosło nam efektów - tłumaczy Michniewicz.

Od początku pracy w Niecieczy trener Bruk-Betu musiał odpierać zarzuty o mało efektowny sposób gry. Po meczu 13. kolejki z Wisłą Kraków (0:2) nie wytrzymał i głośno zaapelował o szacunek do pracy, którą wykonuje jego zespół.

- Jesteśmy tak zdyscyplinowaną drużyną, że wszyscy bronią, a ktoś nam to zarzuca. My się tego nauczyliśmy. To nie jest łatwe, by po stracie piłki biec czterdzieści metrów na swoją pozycję i czekać na ruch przeciwnika. Moim piłkarzom należy się trochę więcej szacunku za pracę, jaką wykonują - mówił Michniewicz, dodając: - U nas nie ma machania rękami po stracie piłki. Nikt się nie kłóci. Wszyscy bronią. To jest nasz największy atut i warto o tym mówić pozytywnie, a robi się nam z tego zarzut Będziemy tak grali, bo to jest jedyny sposób na położenie fundamentu pod solidną drużynę. Mamy fundament w postaci solidnego klubu i teraz budujemy zespół. Kostka do kostki i tak będziemy tę drużynę układać. Innej drogi nie widzę.

ZOBACZ WIDEO Neapol tęskni za Milikiem. Włosi czekają na powrót Polaka

Elektryczne gitary

Konsekwencja w podążaniu wyznaczoną przez Michniewicza drogą sprawiła, że po 17 kolejkach Bruk-Bet ma na koncie aż 30 punktów i wyprzedza w tabeli Lotto Ekstraklasy Lecha Poznań, Legię Warszawa czy Zagłębie Lubin.

Siłą niecieczan są świetna organizacja gry, żelazna dyscyplina i śmiercionośne kontry. Rywale Bruk-Betu są częściej przy piłce, ale Słonie ich neutralizują. Zespół Michniewicza gra kompaktowo, a Bartłomiej Babiarz, Vlastimir Jovanović i Mateusz Kupczak stanowią przed defensywą rygiel trudny do przejścia.

- Świadomie oddajemy pole przeciwnikowi, ale nie chcemy mu oddawać trzydziestego metra na naszej połowie - chcemy grać wyżej. Gdy z Cracovią odbieraliśmy piłkę wyżej, to przeprowadzaliśmy akcje bramkowe. Cały czas pracujemy nad tym, by odbierać piłkę wysoko - mówi Michniewicz i dodaje: - Mamy trzech środkowych pomocników, których nazywam "elektrycznymi gitarami". Babiarz, Jovanović i Kupczak mają mnóstwo przechwytów, a my musimy robić z tego użytek.

Atletico z Niecieczy

Sposób gry Bruk-Betu łatwiej opisać, niż mu się przeciwstawić. Dużym sukcesem Michniewicza jest to, że udało mu się dokonać zakończonej sukcesem taktycznej rewolucji w bardzo krótkim czasie. Za kadencji Piotra Mandrysza Termalica grała otwarty futbol i starała się zdominować przeciwnika.

- Mieliśmy krótki okres przygotowawczy. Określiliśmy potencjał drużyny i zastanawialiśmy się nad tym, w jaki sposób możemy bronić i w jaki sposób możemy zdobywać bramki. Chcieliśmy grać inaczej, niż poprzednio grała Termalica, bo zespoły, które prowadzę ze swoimi asystentami, bazują na czymś innym - na organizacji gry, na wyprowadzeniu kontrataków - tłumaczy szkoleniowiec.

- Dostosowaliśmy sposób zdobywania punktów do potencjału, jaki mamy. To są fajni chłopcy, którzy lubią ciężko pracować. Ich nie męczy bieganie za piłką - w każdym meczu jesteśmy zespołem, który ma mniejsze posiadanie piłki. Ktoś kiedyś powiedział, że jesteśmy miniaturką Atletico Madryt. Wszyscy ciężko pracujemy i to przynosi efekt na boisku - zauważa Michniewicz.
[nextpage]Strzały w "10"

Na sukces Bruk-Betu składają się też udane transfery. Latem zespół Michniewicza zasilili m.in. Kornel Osyra, Vlastimir Jovanović, Roman Gergel, Guilherme Sitya czy David Guba i każdy z nich stał się ważną postacią drużyny. Pierwszy był niechciany w Piaście Gliwice, a z Artem Putiwcew stworzył jeden z lepszych duetów stoperów w lidze. Jovanović to czołowy defensywny pomocnik ekstraklasy, którego chciały mieć u siebie kluby bogatsze od Bruk-Betu, a Gergel wyrobił sobie dobrą markę w Górniku Zabrze.

Guilherme i Guba to z kolei nowe twarze w ekstraklasie. Pierwszy grał wcześniej w Steaule Bukareszt, ale wiosną był bez klubu. Po nadrobieniu zaległości wyrósł na jednego z najlepszych lewych obrońców ligi. - Przyjemnie się ogląda tego chłopaka nie tylko mi i kibicom Bruk-Betu, ale chyba całej Polsce, bo to jest fantastyczny piłkarz - mówi o Brazylijczyku trener Michniewicz.

Z kolei Guba stracił pół rundy jesiennej przez uraz pleców, ale w meczach, w których zdążył wystąpić, pokazał, dlaczego w dwóch poprzednich sezonach był jednym z ważnym ogniw mistrza Słowacji, AS Trencin.

Dodajmy do tego, że przy Michniewiczu eksplodował talent Vladislavsa Gutkovskisa Łotysz jest najlepszym strzelcem (7) zespołu, a dobrą grą w Bruk-Becie przykuł uwagę selekcjonera reprezentacji Łotwy, Mariana Paharsa. 21-latek ma już za sobą debiut w drużynie narodowej, a do tego poważnie interesuje się nim beniaminek angielskiej Premier League - Middlesbrough. W ostatnich meczach rundy jesiennej Słonie będą musiały sobie radzić bez niego, ponieważ doznał kontuzji kolana, ale jak pokazał ostatni mecz z Cracovią (3:1), bez "Białego Lukaku" też da się grać skutecznie.

Drony nad Niecieczą

Michniewicz zmienił nie tylko styl zespołu, ale też zasady codziennej pracy piłkarzy. - Pomagają nam technologiczne nowości jak dron czy iPady, które mają piłkarze. Na nich dostają analizę gry rywala, naszą taktykę, ale też własne błędy. Muszą się z tym materiałem zapoznać. To ich zadania domowe. Nie wiem, czy w jakieś drużynie zawodnicy muszą opisywać postawę swoją i przeciwnika. Pracujemy więcej od innych - tłumaczy szkoleniowiec.

Ponadto treningi Bruk-Betu nagrywa z perspektywy "lotu ptaka" dron, a przy analizie spotkań i rozpracowywaniu rywala klub z Niecieczy - jako pierwszy w Polsce - korzysta z hiszpańskiego programu Longomatch. Podczas meczów ligowych jeden z asystentów trenera Michniewicza, Kamil Potrykus siedzi na trybunie i przygotowuje na laptopie analizę wideo, którą można wykorzystać już w przerwie meczu.

Przypomnijmy, że Michniewicz jest polskim pionierem, jeśli chodzi o wykorzystanie nowoczesnych technologii. W 2003 roku to on jako pierwszy nad Wisłą używał komputera do analizy spotkań, a drona używał już w minionym sezonie, gdy prowadził Pogoń Szczecin.

Gdzie jest sufit?

Bruk-Bet jest budowany od podstaw. Słonie drogę z V ligi do ekstraklasy przeszły w dziesięć lat. Stadion był remontowany wraz z rosnącymi z klasy na klasę wymaganiami licencyjnymi, a po awansie do elity właściciele klubu, państwo Witkowscy, z własnych środków wznieśli całkiem nowy obiekt. Równolegle trwały pracy nad rozwojem bazy treningowej, której dziś klubowi z podtarnowskiej wsi może zazdrościć prawie cała liga.

- Gratuluję właścicielom klubu świetnej bazy. Wszystkie kluby powinny przyjechać do Niecieczy i zobaczyć, że da się to zrobić bardzo szybko. Oby w całej Polsce tak to wyglądało - mówi po ostatniej wizycie w Niecieczy Michał Probierz. Trener Jagiellonii sam w Białymstoku pracuje w spartańskich warunkach, podczas gdy do dyspozycji drużyny trenera Michniewicza są, i to położone przy samym stadionie, trzy pełnowymiarowe boiska: dwa z trawą naturalną, a jedno ze sztuczną nawierzchnią. A to wszystko w liczącej 700 mieszkańców Niecieczy - najmniejszej w historii miejscowości, jaka kiedykolwiek miała ekstraklasowy klub.

Bruk-Bet jest na dobrej drodze do tego, by skończyć rundę jesienną na ligowym "podium". O awansie do europejskich pucharów w Niecieczy na razie nikt głośno nie mówi, ale są one naturalną koleją rzeczy.

- Jesteśmy drużyną, która się rozwija. Nam się marzy to, by ustabilizować swoją pozycję. Jestem w klubie krótko, ale głos prezesów jest jasny: państwo Witkowscy chcą stabilnej drużyny, która będzie robiła systematyczny postęp - mówi Michniewicz.

- Mamy piękny stadion, mamy piękną bazę, jesteśmy stabilni finansowo, co też ma istotne znaczenie. Sam nie wiem, dokąd zmierzamy. Był u nas ostatnio dziennikarz z Holandii, który był zdziwiony tym, że w tak małej miejscowości jest klub ekstraklasy, który wyprzedza w tabeli większe kluby. Nie wiem, gdzie jest meta tej drużyny, ale cieszę się, że traktuje się nas coraz poważniej - kończy Michniewicz.

Źródło artykułu: