Podbeskidzie Bielsko-Biała do spotkania z Drutex-Bytovią Bytów przystępowało z nożem na gardle. Bielszczanie mieli ostatnią szansę na to, by odnieść pierwsze w tym sezonie zwycięstwo przed własną publicznością. Do tego chcieli się zrehabilitować za porażkę sprzed tygodnia, gdy w fatalnym stylu przegrali 0:3 z Olimpią Grudziądz.
Górale już w 12. minucie stracili bramkę, a na przerwę schodzili przegrywając 0:1. - Myślę, że lekko wygrywa się mecz, kiedy zespołowi idzie, a kiedy nie idzie to jest to bardzo trudne zadanie. Nam ostatnio nie szło. Pierwsza połowa była bardzo nerwowa w naszym wykonaniu, to już chyba tradycja. Brakowało nam doskoczenia do przeciwnika, graliśmy na alibi - przyznał trener Podbeskidzia, Jan Kocian.
Po przerwie Górale zagrali tak, jak od dawna oczekiwali tego kibice. Podbeskidzie zepchnęło rywali do defensywy. Dwa gole zdobył Szymon Lewicki, a bielszczanie wygrali 2:1. - W przerwie powiedziałem, że tak nie można grać w piłkę. Kiedy nie idzie piłkarsko trzeba walczyć o każdy metr boiska. Druga połowa musiała być zdecydowanie inna. Mieliśmy nóż na gardle, ale po przerwie doszła walka, o której mówiliśmy w szatni. Sporo wniósł na boisko Sierpina. Mimo to jeszcze nie prezentowaliśmy gry na jaką liczę i jaką preferuję - przyznał Kocian.
- Najważniejszy jest wynik, udało się przerwać złą passę. Cieszy mnie, że w drugiej połowie prezentowaliśmy się lepiej i zdobyliśmy trzy punkty, lecz grę mimo to musimy poprawić. To powinna być normalność, że wygrywamy mecze, a kiedy nie będzie nam szło "piłkarsko" musimy zostawiać całe zdrowie na boisku - dodał szkoleniowiec Podbeskidzia.
ZOBACZ WIDEO Grosicki podsumował 2016 rok. "Jesteśmy jedną wielką rodziną, chcemy się rozwijać"