Im bliżej końca roku, tym lepiej idzie największym faworytom Lotto Ekstraklasy. Tak też jest z Kolejorzem, który zaczął niedzielne spotkanie bardzo dobrze i prowadził już po niespełna kwadransie. Pogubili się w tej sytuacji wrocławianie, Darko Jevtić i Radosław Majewski mieli bardzo dużo swobody w polu karnym i ten pierwszy pokonał Lubosa Kamenara płaskim strzałem z 14 metrów.
Gol ułatwił zadanie lechitom, ale też uatrakcyjnił widowisko. - Nie spodziewam się po Śląsku wysokiego pressingu, bo poza dwiema polskimi drużynami nikt go w Poznaniu nie stosuje - mówił przed meczem Łukasz Trałka. Być może te słowa kapitana poznaniaków znalazłyby potwierdzenie na boisku, gdyby nadal było 0:0. Przy niekorzystnym wyniku podopieczni Mariusz Rumak musieli jednak zagrać odważniej, w efekcie w środku pola zrobiło się bardzo luźno i oglądaliśmy ciekawe, otwarte widowisko.
Goście stosunkowo często przebywali pod bramką Matusa Putnocky'ego, mieli natomiast spore kłopoty z wykańczaniem akcji. Przed przerwą wyrównaniem zapachniało tylko raz. W 36. minucie Kamil Dankowski modelowo obsłużył dośrodkowaniem Ryotę Moriokę i Japończyk powinien trafić do siatki, bo uderzał głową z 6 metrów stojąc na wprost bramki. Finalizacja znów jednak była fatalna i piłka poleciała dokładnie tam, gdzie stał Putnocky.
Po przerwie nic się nie zmieniło. Lech nie forsował tempa za wszelką cenę, lecz w tyłach grał bardzo uważnie i wrocławianie nie kreowali dobrych okazji. Decydujące dla losów spotkania okazało się natomiast wejście na boisko Marcina Robaka. Doświadczony napastnik zastąpił Dawida Kownackiego i w krótkim odstępie skompletował dublet. Najpierw całkowicie zaskoczył Kamenara płaskim uderzeniem sprzed pola karnego, a następnie wykorzystał jedenastkę podyktowaną za zagranie ręką Laszy Dwaliego.
ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"
W międzyczasie - przy stanie 2:0 - Śląsk wreszcie postraszył gospodarzy, lecz skończyło się tylko na słupku Mariusza Idzika i fatalnym pudle Adama Kokoszki po rzucie rożnym. To było za mało, by w niedzielę odebrać lechitom zwycięstwo.
Ekipa Nenada Bjelicy triumfowała bardzo pewnie, sięgnęła po pełną pulę po raz trzeci z rzędu i teraz na 25 punktów - tyle samo co Legia Warszawa. Ten dorobek daje poznaniakom 5. miejsce w tabeli ze stratą ośmiu oczek do liderującej Lechii Gdańsk.
Szymon Mierzyński z Poznania
Lech Poznań - Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)
1:0 - Darko Jevtić 16'
2:0 - Marcin Robak 66'
3:0 - Marcin Robak (k.) 74'
Składy:
Lech Poznań: Matus Putnocky - Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar, Maciej Gajos, Łukasz Trałka, Maciej Makuszewski, Darko Jevtić (78' Kamil Jóźwiak), Radosław Majewski (75' Abdul Aziz Tetteh), Dawid Kownacki (62' Marcin Robak).
Śląsk Wrocław: Lubos Kamenar - Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Augusto, Adam Kokoszka, Sito Riera, Łukasz Madej (83' Bence Mervo), Ryota Morioka (80' Ostoja Stjepanović), Alvarinho, Kamil Biliński (55' Mariusz Idzik).
Żółte kartki: Jan Bednarek (Lech Poznań) oraz Kamil Biliński (Śląsk Wrocław).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).
Widzów: 15 943.