Polska - Słowenia: szansa dla ludzi z cienia

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik
Newspix / Tomasz Jastrzebowski / Foto Olimpik
zdjęcie autora artykułu

Spokojna zima i godne zakończenie niezwykle udanego dla reprezentacji Polski roku - oto stawka poniedziałkowego meczu ze Słowenią. Początek spotkania o godzinie 20:45.

W tym artykule dowiesz się o:

Polska to jedna z najciekawiej grających i najbardziej niebezpiecznych ekip w Europie. Biało-Czerwoni udowodnili to w miniony piątek, gdy z łatwością zwyciężyli na piekielnie trudnym terenie w Rumunii. Trzy gole i trzy punkty - zbyt często w Bukareszcie się to nie zdarza. Wystarczy wspomnieć, że Rumunii meczu o stawkę nie przegrali u siebie od 2013 roku. Zespół Nawałki stanął jednak na wysokości zadania. Nie oznacza to jednak, że Polacy nie mają słabych punktów. Dla kilku piłkarzy mecz ze Słowenią będzie szansą na wywalczenie miejsca w kadrze na dłużej lub podtrzymanie meczowego rytmu.

Kombinacje i eksperymenty

Wytypowanie poprawnego wyjściowego składu na poniedziałkowy mecz jest zadaniem z grupy tych najtrudniejszych. Na zespół nie jest nałożony rygor kategorycznego zwycięstwa, to test-mecz, w którym Adam Nawałka ma prawo - i na pewno się na to zdecyduje - wdrożenia swojej wariacji na temat możliwego zestawienia. - Chcę dać szansę zawodnikom wyróżniającym się w lidze, zasłużyli na to - powiedział selekcjoner na konferencji prasowej. Dodając do tej zapowiedzi fakt, że na zgrupowaniu nie ma już Kamila Glika, Roberta Lewandowskiego oraz Łukasza Piszczka, względem meczu w Bukareszcie dojść może w składzie nawet do ośmiu zmian. I bardzo dobrze.

Dlaczego? Odpowiedź jest oczywista. Trudno przypuszczać, że w najbliższych miesiącach - rzecz jasna wyłączając przypadki losowe i ewentualne kontuzje - w kadrze pojawią się nowi bramkarze bądź napastnicy. Adam Nawałka ma na tych pozycjach komfort zapewniający stabilizację. Są jednak rejony, gdzie budulca nigdy za wiele. I właśnie dlatego dla niektórych zawodników - piłkarzy normalnie pozostających w cieniu - poniedziałkowy wieczór będzie miał znaczenie niebagatelne. Poza tym niektórzy na zgrupowaniu pojawili się po raz pierwszy, inni po bardzo długiej przerwie - wrocławskie spotkanie to idealna okazja na weryfikację, czy rzeczywiście wszyscy zasługują na bycie w tym zespole.

O tym, że Nawałka w niektórych miejscach kołdrę ma ekstremalnie krótką, wiemy doskonale. Szczególnie, gdy zerkamy na to, co dzieje się za plecami Łukasza Piszczka. Albo raczej - co się za jego plecami nie dzieje. A to informacja co najmniej niepokojąca, bo w przypadku urazu bądź przemęczenia "Piszcza", domek z kart układany przez sztab zaczyna się niepokojąco chwiać. Trzeba kombinacji, miotania Arturem Jędrzejczykiem, upychania z lewej strony obrony Macieja Rybusa (a co, jeśli "Ryba" znów złapie kontuzję?). Dlatego znalezienie godnego następcy obrońcy BVB jest tak ważne.

Jeszcze niedawno wydawało się, iż w końcu się doczekaliśmy, że ciężar udźwignie Paweł Olkowski. Były piłkarz Górnika Zabrze po krótkim, bo krótkim, ale jednak znakomitym okresie w 1.FC Koeln został przyspawany do ławki i ani drgnie. Na jakiś czas trzeba więc o nim zapomnieć i poszukać innych opcji. I właśnie dlatego trudno przypuszczać, że w poniedziałek swojej szansy nie dostanie zbierający bardzo dobre opinie Bartosz Bereszyński. Przed legionistą, który pierwotnie na liście powołanych się nie znalazł, szansa więc ogromna. Zadowalający występ może nie tyle będzie równał się kolejnym powołaniom, ale mocno go do nich przybliży.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Przez wybuch nic nie słyszałem, oczy też ucierpiały

Trudno znaleźć bardziej dogodny moment niż mecz przeciwko Słowenii, by do boju posłać Igora Lewczuka. Dotychczas w kadrze rozegrał raptem dwa mecze, na dodatek w "ogryzkowych" spotkaniach w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Były legionista kandydatem do gry wydaje się bardzo ciekawym tym bardziej, że po wyjeździe do Bordeaux stał się przecież podstawowym obrońcą.

Jeśli słowa Nawałki rozumieć dosłownie, nie będziemy mogli być zdziwieni, jeśli swoją szansę, może niekoniecznie od pierwszej minuty, dostaną także Jacek Góralski i Damian Dąbrowski. W ich przypadku zadanie pozostania w kadrze na dłużej wydaje się jednak o wiele trudniejsze, a wywalczenie sobie miejsca w wyjściowej jedenastce - niemal niemożliwe. W drużynie są przecież Krzysztof Mączyński, Karol Linetty, o Tomaszu Jodłowcu i Grzegorzu Krychowiaku nawet nie wspominając. Ale jeśli mowa o testowaniu piłkarzy, którzy wyróżniają się w lidze... Zresztą, selekcjoner już nie raz udowadniał, że nie boi się odważnych decyzji wbrew opinii publicznej, czego najlepszym przykładem jest funkcjonowanie Mączyńskiego w składzie. Może z Góralskim bądź Dąbrowskim będzie podobnie?

Są również tacy, którzy gry w meczu ze Słowenią potrzebują jak powietrza - do nich zaliczają się przede wszystkim Bartosz Kapustka oraz Grzegorz Krychowiak. Pierwszy w składzie znajdzie się na pewno, mówił o tym już podczas pierwszej konferencji na zgrupowaniu selekcjoner Nawałka. Rzucenie go na murawę będzie jak podanie tlenu przyduszonemu - w tym przypadku transferem do ligi, która - przynajmniej na razie - młodego skrzydłowego przerosła. Inny przypadek - Grzegorz Krychowiak, który w PSG gra tyle, co większość z nas, czyli praktycznie nic. Nawałka wyciągał pomocną dłoń do niegrającego swego czasu w Ajaksie Arkadiusza Milika, podobnie będzie z wymienionymi asami.

Bez Oblaka, ale z pasją

Ktokolwiek jednak uważa, że Polaków czeka w poniedziałek spacerek, ten może się zdziwić. Słowenia to rywal bardzo niewygodny, w swojej grupie eliminacji mistrzostw świata zajmujący aktualnie drugie miejsce w tabeli ze stratą dwóch punktów do Anglii. Poza wpadką na Litwie (remis 2:2, na dodatek uratowany w ostatnich sekundach), Słoweńcy wygrali ze Słowakami i na Malcie oraz zremisowali u siebie z Anglikami. Największą gwiazdą drużyny jest Jan Oblak. Bramkarza Atletico we Wrocławiu jednak nie zobaczymy, wraz z Bostjanem Cesarem i Dejanem Trajkovskim opuścili zgrupowanie kadry. Wcześniej z drużyny z powodu kontuzji wypadli Kevin Kampl, Robert Berić, Roman Bezjak i Bojan Jokić.

- Widziałem ostatni mecz Polaków i zagrali perfekcyjnie. To nie jest przymilanie się, ale to jest naprawdę superdrużyna. Są zgrani, groźni, grają kompaktową piłkę nożną - mówił na konferencji prasowej selekcjoner słoweńskiej kadry, Srecko Katanec. I choć dodawał, że pokonanie Biało-Czerwonych będzie zadaniem bardzo trudnym, możemy być pewni, że jego podopieczni sprawią ekipie Nawałki niemało kłopotów.

Polska - Słowenia, 14 listopada, godz. 20:45

Przewidywane składy:

Polska: Szczęsny - Bereszyński, Lewczuk, Pazdan, Jędrzejczyk - Krychowiak - Wszołek, Mączyński, Kapustka - Zieliński - Teodorczyk

Słowenia: Belec - Sikosek, Mevlja, Samardzić, Jović - Krhin - Verbić, Omladić, Kurtić, Zajc - Ilicić

Źródło artykułu: