Szymon Mierzyński: Besnik Hasi zamienił święto w stypę (komentarz)

PAP / Leszek Szymański
PAP / Leszek Szymański

Awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów był jedynym pozytywem w dotychczasowej pracy Besnika Hasiego. Po tym co Legia zaprezentowała w meczu z Borussią, jej trenera nie broni już kompletnie nic.

Po raz pierwszy za głowę można się było złapać już we wtorek. To co Albańczyk wygadywał na konferencji prasowej wołało o pomstę do nieba. Nikt mu nie zabrania myśleć o rozgrywkach ligowych, zwłaszcza że mistrz Polski spisuje się w nich zatrważająco, ale mówienie głośno, że mecz z Zagłębiem Lubin będzie ważniejszy niż starcie z Borussią Dortmund jest po prostu niepoważne.

Na awans polskiego klubu do fazy grupowej Ligi Mistrzów czekaliśmy 20 lat. W Polsce jest ogromna grupa kibiców, która doświadczyła tego po raz pierwszy i wypadałoby, żeby trener drużyny, na którą patrzy cały kraj i duża część Europy, do uroczystej atmosfery dołożył coś od siebie, a nie deprecjonował spotkanie roku tylko dlatego, że nie potrafił wypracować właściwej formy, przez co na krajowym podwórku ograły go już Górnik Łęczna, Arka Gdynia i Bruk-Bet Termalica Nieciecza.

Ten strach przed następną wpadką w lidze pchnął też Besnika Hasiego do zaskoczenia składem - tak dużego, że w szoku musieli być nawet jego podopieczni. Guilherme na boku obrony, debiut Waleriego Kazaiszwiliego akurat w takim momencie (swoją drogą Gruzin był kompletnie niewidoczny), czy wreszcie brak Nemanji Nikolicia. Co chciał w ten sposób osiągnąć opiekun Legii? Wie chyba tylko on sam.

0:6 to rekord, tak wysoko u siebie polski klub w europejskich pucharach nie przegrał jeszcze nigdy. Ale to nie jest prawdziwy obraz polskiego futbolu. Aż tak słabi nie jesteśmy. Gdy jednak wchodzi się na salony, trzeba być do tego przygotowanym. Legia tymczasem wyglądała jak ktoś, kto na wystawne przyjęcie przybył w dresie i trampkach.

ZOBACZ WIDEO: Piszczek: Legia ma prawo być w LM

- Dlaczego się nie cieszycie? - pytał Hasi dziennikarzy tuż po wyeliminowaniu w wielkich mękach Dundalk FC. Nie cieszyli się, bo już wtedy przewidywali, że jeśli mistrz Polski nie wskoczy na lepsze obroty, to w fazie grupowej dojdzie do katastrofy. Od tamtego czasu nie zmieniło się nic. Legioniści zawodzą na wszystkich frontach, a ich trener kompletnie nie ma pomysłu jak sobie z tym poradzić.

Kilka dni temu Bogusław Leśnodorski stwierdził w TVP, że albański szkoleniowiec może spać spokojnie, a rozliczenia nastąpią najwcześniej zimą. Ciekawe czy po wstydzie, jakiego najadł się w środę, powiedziałby to samo.

Szymon Mierzyński

Źródło artykułu: