Porażka właśnie z Dyskobolią (0:4) bardzo zabolała Lenczyka. Dla Bełchatowa była to najwyższa przegrana w pierwszej lidze na swoim stadionie. - Ja jestem największym przegranym tej konfrontacji. Takie porażki są wkalkulowane w nasz zawód. Do soboty byłem przekonany, że najgorszy mecz w mojej karierze, to ten z jesieni z Polonią Bytom (0:3 - przyp. red.). Po spotkaniu z Groclinem musiałem zmienić zdanie - mówi Lenczyk, który ma pretensje do działaczy Bełchatowa za to, że latem nie pozwolono dokonać mu transferów takich jakich chciał.
Dodatkowo pojawiły się informacje, że Orest Lenczyk może zostać zwolniony. - W takiej sytuacji lepiej jest być w klubie, gdzie jest jeden właściciel, bo rozmawia się z jedną osobą, a w sytuacji Bełchatowa, jest kilku właścicieli i każdy z nich ma inne zdanie. Co ciekawe, decyzje dotyczące mojej osoby, będą prawdopodobnie podejmować ci, którzy ze mną nigdy nie rozmawiali. Niestety, najwięcej negatywnych opinii wypowiadają osoby, które najmniej wiedzą. Ja w czerwcu ubiegłego roku, sugerowałem, że klub chcąc nadal walczyć o mistrzostwo Polski, powinien zakupić czterech, pięciu piłkarzy, których wartość wyceniana jest w milionach, nie tysiącach złotych. Przed sezonem łapałem się za głowę, kiedy mówiono, że mamy długą ławkę rezerwowych i każdy piłkarz z szerokiej kadry może zastąpić na przykład Nowaka, czy Gargułę - zakończył najstarszy szkoleniowiec w pierwszej lidze.