Gorzki powrót do przeszłości Marcina Bojarskiego

Marcin Bojarski pojawił się na placu gry w drugiej połowie podczas spotkania Cracovii z Piastem. Piłkarz, który przez 4,5 roku występował w klubie z ul. Kałuży, był wyraźnie wzruszony miłym przywitaniem, jakie sprawili mu krakowscy kibice. Na tym radość "Bojara" się jednak skończyła - Piast przegrał bowiem z Cracovią i znalazł się w strefie spadkowej.

- Prezentowaliśmy się naprawdę dobrze. Kiedy wszedłem w drugiej połowie, próbowałem coś zmienić. Niestety nie udało mi się to - powiedział Marcin Bojarski.

Podczas gdy wielu zawodników narzekało na stan murawy przy ul. Kałuży, "Bojar" z rozbrajającą szczerością zaznaczył, że był to atut schowanego za podwójną gardą i czyhającego na możliwość skontrowania rywali Piasta. - Murawa była bardzo ciężka, a po dziesięciu minutach zrobiło się już tzw. kartoflisko. To był nasz atut, bo w takich warunkach trudno stwarzać jakieś koronkowe akcje. Odcięliśmy Cracovię od środka - ograniczyliśmy poczynania Arka Barana i Darka Kłusa. Pasy nie mogły rozgrywać, musiały grać długą piłką do przodu - dodał.

Przez 4,5 roku Marcin Bojarski reprezentował barwy Cracovii. Zawodnik musiał opuścić Pasy po konflikcie z trenerem Stefanem Majewskim. - Jeden facet tutaj wszystko rozwalił. Miałem kontrakt w Cracovii do czerwca 2009 roku. Nie wytrzymałem, moje losy tak się potoczyły, że teraz jestem w Gliwicach. Jestem jednak przekonany, że dałbym sobie radę w obecnej Cracovii - stwierdził.

Porażka z Cracovią oraz wyniki z innych stadionów (zwycięstwa ŁKS Łódź i Górnika Zabrze) sprawiły, że już na starcie drugiej części sezonu sytuacja Piasta jest nie do pozazdroszczenia. - Nasza sytuacja po tej porażce na pewno się skomplikowała, ale gorsza byłaby porażka bez stworzenia żadnej klarownej sytuacji. Mieliśmy trzy stuprocentowe okazje do zdobycia gola, ale ich nie wykorzystaliśmy. To jest naszą bolączką - szósty mecz z rzędu bez strzelonej bramki. Do końca sezonu zostało jeszcze dwanaście spotkań, a różnica między nami, a Cracovią wynosi dwa punkty - to jest jeden mecz. Walka o utrzymanie będzie trwała do końca sezonu, do 30 maja - uważa pomocnik Piasta.

- Jesteśmy profesjonalistami, teraz gram w Piaście i robiłem wszystko, żeby trzy punkty powędrowały do Gliwic. Chciałem jeszcze raz podziękować za ciepłe przyjęcie, jakie mnie spotkało w Krakowie. Wynika to z tego, że spędziłem w Cracovii 4,5 roku, a w każdym meczu dawałem z siebie wszystko i kibice to docenili - dodał na zakończenie Marcin Bojarski.

Komentarze (0)