Stomil Olsztyn zdobył Pruszków i zostawił Znicza na dnie tabeli

PAP / Tomasz Waszczuk
PAP / Tomasz Waszczuk

Piłkarze Stomilu Olsztyn wygrali 3:0 na stadionie Znicza Pruszków i opuścili strefę spadkową na zapleczu Lotto Ekstraklasy. Beniaminek tam zostaje, a limit jego pecha wydaje się nie do wyczerpania.

- Jesteśmy w takiej sytuacji, że każdy mecz jest dla nas o wszystko - powiedział Andrzej Prawda po ledwie czterech występach jego Znicza w I lidze. Presja ciążyła piłkarzom beniaminka coraz mocniej, ale podobnie było w Stomilu, który również plasował się w strefie spadkowej. Media w Olsztynie zaznaczały, że zwycięstwo w Pruszkowie to obowiązek.

Początek należał do gospodarzy. Dłużej utrzymywali się przy piłce, a akcje Mateusza Stryjewskiego i Aleksandra Jagiełło na skrzydłach sprawiały problem Stomilowi. Dołączał do nich Maksymilian Banaszewski, a ataki nabierały tempa. Nie zaowocowały golem tylko dlatego, że dobrze bronił Michał Leszczyński.

Dopiero ostatni kwadrans przed przerwą to czas ze wskazaniem na Stomil. Adam Łopatko zapowiadał zmiany personalne i dotrzymał słowa. Poza wspomnianym Leszczyńskim znalazło się miejsce w jedenastce dla Wełnickiego oraz Jeglińskiego. Nie wypadł z niej wbrew typowaniom Rafał Kujawa i była to dobra decyzja.

Właśnie napastnik rozruszał grę Stomilu. Najpierw wybiegł sam na sam z bramkarzem, następnie próbował go lobować i niewiele zabrakło do szczęścia. Bramka dla olsztynian w końcu padła, rzutem na taśmę, w 44. minucie. Akcję przeprowadzili skrzydłowi Patryk Kun i Tsubasa Nishi. Pierwszy dryblował i asystował, a Japończyk strzelił z bliska na 1:0. W poprzednim sezonie Nishi strzelił dwa gole dla Stomilu, a w obecnym wyrównał ten wynik w miesiąc.

ZOBACZ WIDEO Nemanja Nikolić: Ostatni mecz? W najbliższych dniach będziemy rozmawiać

Znicz wrócił z szatni z nowymi piłkarzami. Do Przemysława Kity dołączył drugi napastnik Adrian Paluchowski, a z tyłu pojawił się Bartosz Jaroch, który preferuje grę ofensywną. Zniczowi brakowało konkretów, a częstotliwość strzałów i składnych akcji była niska. Stomil cofnął się głęboko i pilnował prowadzenia.

To, że olsztynianie zwyciężą, stało się prawie pewne w 71. minucie. Pomógł im Rafał Zembrowski, który trafił do własnej bramki po wstrzeleniu Kujawy. Limit pecha Znicza wydaje się niewyczerpany, a seria niepowodzeń bez końca. Beniaminek pozostaje na dnie tabeli, a ucieka stamtąd Stomil. W Pruszkowie wygrał ostatecznie 3:0, a wynik ustalił Grzegorz Lech pięknym strzałem z dystansu od poprzeczki do bramki.

Znicz Pruszków - Stomil Olsztyn 0:3 (0:1)
0:1 - Tsubasa Nishi 44'
0:2 - Rafał Zembrowski (sam) 71'
0:3 - Grzegorz Lech 87'

Składy:

Znicz: Piotr Misztal - Michał Kucharski, Rafał Zembrowski, Maciej Mysiak, Rafał Zaborowski (46' Bartosz Jaroch) - Radosław Bartoszewicz, Andrzej Niewulis - Mateusz Stryjewski (76' Adrian Grabowski), Maksymilian Banaszewski (46' Adrian Paluchowski), Aleksander Jagiełło - Przemysław Kita.

Stomil: Michał Leszczyński - Marcel Ziemann (76' Igor Biedrzycki), Arkadiusz Czarnecki, Tomasz Wełnicki, Jarosław Ratajczak - Łukasz Jegliński, Wiktor Biedrzycki - Patryk Kun, Grzegorz Lech (88' Michał Trzeciakiewicz), Tsubasa Nishi (83' Paweł Głowacki) - Rafał Kujawa.

Żółte kartki: Niewulis, Kucharski (Znicz) oraz Ziemann (Stomil).

Sędzia: Artur Aluszyk (Szczecin).

Źródło artykułu: