Bo po pierwsze: wygrała z Dundalk FC na wyjeździe 2:0. Po drugie: gra tylko z mistrzem Irlandii - czyli zawodnikami, którzy w spotkaniu u siebie pokazali, że piłka to dla nich przede wszystkim hobby. Prezes Legii Bogusław Leśnodorski przekonywał, że nie są to gracze z plaży. Na tej brazylijskiej mogliby mieć jednak problemy z wygraniem meczu.
Awans dla Legii jest obowiązkiem. Mimo że w drużynie źle się dzieje. Trzeba jednak zapomnieć o problemach. Nieważne, że zespół w ciągu dziesięciu dni przegrał w kraju trzy mecze i odpadł z Pucharu Polski. Nie po to trener Besnik Hasi dał odpocząć niemal wszystkim podstawowym zawodnikom w sobotnim meczu z Arką (grał tylko Arkadiusz Malarz). Zwycięstwo w Dublinie zobowiązuje. Nie wykorzystać takiej zaliczki, to jakby wywrócić się na prostej drodze do otwartych drzwi, przy okazji zatrzaskując je głową i złamać od nich klucz własnym ciężarem ciała.
Wszystko jest już naszykowane, wystarczy tylko przejść przez próg. A za nim wielkie pieniądze.
Hasi milczy
Drużyna z Wysp będzie osłabiona. Dundalk FC zagra bez kapitana Stephena O'Donnella, który pauzuje za kartki. - Był dla nas groźnym zawodnikiem. To dobra wiadomość - komentuje Hasi. Trener Legii jest gotowy na ofensywną grę rywali. - Będą atakować, ale mamy swoją taktykę, którą ćwiczyliśmy w ostatnich dniach. Jeżeli pokażemy takie samo zaangażowanie mentalne i sportowe jak w pierwszym meczu, to powinniśmy wygrać z nimi po raz drugi - przekonuje szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": stolica karnawału (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Albańczyk nabrał wodę w usta w innym temacie. Po porażce z Arką (1:3) był rozgoryczony, sam rozpoczął krytykę zespołu na pomeczowej konferencji prasowej. W poniedziałek nie był już tak stanowczy. Białe nazywał czarnym. Stwierdził, że odsunięcie od kadry Jakuba Rzeźniczaka, Tomasza Brzyskiego i Stojana Vranjesa to normalna sprawa. - Co tydzień ktoś się do niej nie łapie - bronił swojego zdania. A w sobotę przecież publicznie skrytykował Brzyskiego, mówiąc, że "lewa strona obrony była dla rywali autostradą".
Hasi ewidentnie nie chciał podgrzewać atmosfery w szatni, która i tak mocno popsuła się w ostatnim czasie. Liczy się tylko jedno: awans. - Jeżeli dostaniemy się do fazy grupowej, to każdy zespół w Lidze Mistrzów będzie od nas lepszy. Naszym głównym atutem w tych rozgrywkach może być ambicja. Awans na pewno poprawi naszą pewność siebie - komentuje.
Legii pomagają komary
Irlandczycy trenują w Warszawie od niedzieli. Zaskoczył ich polski klimat. - Jest tu bardzo dużo komarów. Nie spodziewaliśmy się, że to aż taki problem - wypalił trener gości, Stephen Kenny. Mistrzowie Polski powinni rozprawić się z rywalem właśnie jak z komarem. Poczekać aż usiądzie na ręku i rozbić.
Kenny nie liczy na cud. Dla Irlandczyków IV runda el. LM to najlepszy wynik w historii występów w europejskich pucharach. - Życie jest krótkie i wiemy, gdzie jest miejsce irlandzkiej ligi w Europie. Jesteśmy pewni awansu do fazy grupowej Ligi Europy i nie mamy nic do stracenia w Warszawie. Ten wynik to dla nas i tak coś niesamowitego - opowiada szkoleniowiec. - Nie czujemy przed Legią strachu - zapewnia.
Żeby z Dundalk dojechać do Warszawy samochodem, trzeba przejechać prawie 2,5 tysiąca kilometrów, przez ponad 25 godzin, mijając po drodze pięć państw. Tyle mniej więcej zespół z Irlandii dzieli od awansu do Ligi Mistrzów.
Legia Warszawa - Dundalk FC / wtorek, godz. 20.45
Wynik pierwszego meczu: 2:0
Przewidywane składy:
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek - Vadis Odjidja-Ofoe, Tomasz Jodłowiec, Thibault Moulin, Michał Kucharczyk, Steeven Langil - Nemanja Nikolić.
Dundalk FC: Gary Rogers - Sean Gannon, Patrick Barrett, Andy Boyle, Dane Massey - Ronan Finn, Chris Shields, John Mountney, Patrick McEleney, Daryl Horgan - David McMillan.
Sędzia: Svein Oddvar Moen (Norwegia)