Błażej Karasiak: Spokojnie, dam sobie radę

Kiedy po zakończeniu rundy jesiennej z Odry Opole odeszło czterech obrońców, wszyscy zastanawiali się kto ich zastąpi. Luki na bokach zostały szybko uzupełnione, ale po stracie Krzysztofa Janickiego i rezygnacji z Tomasz Nakielskiego niebiesko-czerwoni pozostali jedynie z jednym stoperem. Receptę na zaistniałą sytuację znalazł jednak Rob Delahaije, który od początku przygotowań odważnie postawił na młodego Błażeja Karasiaka, a rosły 22-latek z każdym meczem umacnia swoją pozycje w drużynie.

Decyzja trenera mogła wydawać się dziwna. Jesienią Karasiak rozegrał w lidze zaledwie końcówki pięciu meczów, spędzając na boisku tylko 38 minut. Dodatkowo zaliczył dwa spotkania w Pucharze Polski - 9 minut z Zagłębiem Lubin i 80 ze Skalnikiem Gracze. W żadnym z tych pojedynków nie zachwycił. W barwach Odry nigdy zresztą nie wystąpił na środku obrony. Swoją postawą w sparingach mierzący 195 cm zawodnik udowodnił jednak, że trener nie pomylił się obdarzając go zaufaniem. - Od dwóch miesięcy gra już na tej pozycji. Czasami jestem z niego zadowolony, czasem nie - jak z każdego - - ocenia występy podopiecznego holenderski szkoleniowiec opolan.

- W pierwszej rundzie rzeczywiście rozegrałem w Odrze niewiele meczów. Jest to dla mnie pewnym zaskoczeniem, że teraz występuję w prawie w każdym spotkaniu i po 90 minut. Nie spodziewałem się tego, ale widocznie wywalczyłem sobie to miejsce na treningach - mówi Sportowym Faktom zawodnik, który do Odry przyszedł z IV-ligowego Gal Gazu Galewice.

Właśnie brak ogrania w meczach o stawkę jest kolejnym argumentem, który może niepokoić kibiców. Sam zawodnik stwierdza jednak, że nie ma powodu do strachu. - Mam nadzieję, że sobie poradzę. Po to gram w piłkę, że stawiać czoła takim wyzwaniom. Spokojnie, dam sobie radę - deklaruje Karasiak.

Zadziwiająca była też zmiana pozycji, na której będzie występować w Odrze. W rundzie jesiennej były opiekun opolan, Witold Mroziewski, widział go głównie w roli defensywnego pomocnik, teraz wydaje się, że rundę wiosenną spędzi na środku obrony. - W drużynach juniorskich grałem na środku pomocy. Później zostałem cofnięty niżej, na defensywnego pomocnika. Ostatni sezon w IV lidze grałem już na środku obrony. Może dlatego trener zauważył we mnie środkowego obrońcę i jakoś sobie radzę - komentuje młody piłkarz.

Wiosną Karasiak stanie przed szansą na przebicie się do poważnej piłki. Po meczach sparingowych widać, że opiekun opolan mu ufa i o miejsce w składzie wychowanek WKS-u Wieluń może być spokojny. Kibice muszą mieć nadzieję, że Rob Delahaije się nie pomylił, ponieważ w kadrze nie ma więcej nominalnych stoperów. Gdyby Karasiak lub jego partner z defensywy, Łukasz Ganowicz, zanotowali spadek formy lub musieliby pauzować, wtedy jedynym wyjściem byłoby przesunięcie na ich pozycję: Tomasza Copika, Marcela Surowiaka lub Jakuba Grodzkiego. W razie potrzeby mogliby oni awaryjnie zastąpić swoich kolegów, co nie zmienia faktu, że są predestynowani do gry w innych sektorach boiska.

Komentarze (0)