Kielczanie nie boją się powtórki z Lubina. "Takie mecze się nie powtarzają"

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

- Będziemy walczyć, chcemy się pokazać z lepszej strony i przywieźć punkty ze Szczecina - zapowiedział przed wyjazdem na mecz 2. kolejki Lotto Ekstraklasy z Pogonią bramkarz Korony Kielce, Michal Pesković.

Michal Pesković w swoim debiucie w barwach Korony aż czterokrotnie musiał wyciągać piłkę z siatki. Rywale bardzo szybko otworzyli wynik spotkania, co całkowicie podcięło skrzydła kielczanom. Czy Słowak miał do siebie pretensje, za którąś z bramek? - Przy czwartej bramce był rzut rożny, mogłem temu zapobiec i nie odbić piłki. Wtedy mielibyśmy jeszcze szanse, jakbyśmy doszli na 3:1 - żałował.

Po tak nieudanym występie zawodnicy Tomasza Wilmana muszą przede wszystkim "oczyścić" swoje głowy. - Był to ciężki mecz. Nic innego nam nie pozostaje jak wyciągnąć wnioski, zrobić dobrą analizę. Każdy z nas wie jak graliśmy, a jak mamy grać. Musimy spełniać to czego od nas trener wymaga i na pewno takiego wyniku już nie będzie.

Pesković jest przekonany, że w Szczecinie kibice zobaczą inną, lepszą Koronę. - Nie będziemy tak wyglądali, takie mecze się nie powtarzają. Będziemy walczyć, chcemy się pokazać z lepszej strony i przywieźć punkty ze Szczecina.

O grze złocisto-krwistych w ostatniej kolejce ciężko napisać cokolwiek dobrego. Szczególnie blado wypadła jednak formacja obronna. - Defensywa zaczyna się od napastnika. Cały zespół broni. Nie tylko bramkarz i obrona - stwierdził 34-latek.

Były zawodnik Polonii Bytom, Ruchu Chorzów czy Podbeskidzia Bielsko-Biała, wielokrotnie rywalizował na stadionie Pogoni. Jakie ma wspomnienia? - Ostatnio z Podbeskidziem nie przegrałem. Każdy mecz jest inny. Źle zaczęliśmy sezon, ale musimy się skupić na sobie, nie patrzeć na przeciwnika. Musimy to naprawić. W piłce dobre jest to, że jak coś zepsujesz, to możesz to szybko naprawić. Jesteśmy zespołem, mamy serce i chcemy to pokazać. Jeśli będziemy dużo biegali, dołożymy do tego dobre akcje, to jesteśmy w stanie wygrać z każdym zespołem - zakończył Michal Pesković.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Piątek: widzieliśmy, że rywali łapały już skurcze (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: