W 65. minucie wtorkowego sparingu pomiędzy GKS-em Katowice i Podbeskidziem Bielsko-Biała kolejny pojedynek powietrzny o piłkę stoczył Adrian Frańczak. Gracz katowickiego klubu miał jednak olbrzymiego pecha, gdyż niefortunnie upadł na bark. Po chwili rozległ się głośny krzyk pomocnika śląskiego klubu. Uraz wyglądał koszmarnie, a po kilku minutach na obiekt, na którym rozgrywano mecz przyjechała karetka.
Lekarze szybko zajęli się Frańczakiem, a następnie na sygnale został on odwieziony do szpitala, gdzie przejdzie dokładne badania. To duża strata dla GKS-u Katowice, gdyż Frańczak był podstawowym zawodnikiem śląskiego zespołu. W poprzednim sezonie rozegrał 29 spotkań i zdobył w nich dwie bramki.
- To dla nas najważniejsze i najgorsze, że akurat Adrian Frańczak w pojedynku powietrznym upadł na bark. Po tym jak cierpi, myślę że to poważna sprawa i na pewno jest to dla nas największa porażka tego dnia. Nic na to nie poradzimy - powiedział po sparingowym starciu trener GKS-u, Jerzy Brzęczek.
Przerwa Frańczaka może potrwać kilka tygodni, co jest dużym zmartwieniem dla szkoleniowca śląskiego klubu. - Z jednej strony Adrian należy do tych najtwardszych i wiem o tym, że szybko wróci do zdrowia. Czekamy na diagnozę, co dokładnie się wydarzyło, ale myślę, że na pewno nie jest to jakaś mała kontuzja - stwierdził Brzęczek.