Mariusz Rumak: Zabrakło doświadczenia, by wywieźć z Zabrza remis

W meczu 34. kolejki Ekstraklasy Śląsk Wrocław przegrał na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:2, a decydującą bramkę stracił w doliczonym czasie gry. Po zakończeniu spotkania wrocławianie byli w kiepskich nastrojach.

Mecz zdecydowanie lepiej ułożył się dla Górnika Zabrze. Gospodarze w 18. minucie objęli prowadzenie po precyzyjnym uderzeniu Armina Cerimagicia i od tego czasu Górnik głównie się bronił i szukał swojej szansy w grze z kontry. Z kolei wrocławianie mozolnie konstruowali swoje akcje, ale mieli problem, by kończyć je celnymi strzałami.

Goście w drugiej połowie długo dominowali nad rywalami, ale nie potrafili swojej przewagi udokumentować zdobyciem bramki. Udało się to dopiero w 84. minucie, kiedy świetnym strzałem popisał się Kamil Biliński. Po straconej bramce Górnik przesunął się do ofensywy, co przyniosło skutek w doliczonym czasie gry. Wówczas po uderzeniu Sebastiana Stebleckiego i rykoszecie od nogi Piotra Celebana, piłka wpadła do siatki.

- Pierwsza połowa nie wyglądała dobrze i nie tak powinniśmy rozgrywać to spotkanie. W drugiej części poprawiliśmy organizację gry, udało się zdobyć gola, ale zabrakło doświadczenia, by wywieźć z Zabrza remis. Czasami trzeba przegrać, żeby później wygrać kolejny mecz i mam nadzieję, że tak zareagują moi piłkarze - stwierdził trener Śląska Wrocław, Mariusz Rumak.

ZOBACZ WIDEO Szymon Pawłowski: Puchar Polski? Do trzech razy sztuka!

{"id":"","title":""}

W drugiej połowie wrocławianie grali dwójką napastników i ustawienie to przyniosło oczekiwany efekt. - Podjęliśmy decyzję o wprowadzeniu drugiego napastnika, bo przegrywaliśmy i trzeba było wzmocnić siłę ataku. Jest to jeden z wariantów, który możemy zastosować w następnych meczach - ocenił Rumak.

Po porażce w Zabrzu Śląsk nadal zajmuje dziesiątą pozycję w ligowej tabeli, a jego przewaga nad strefą spadkową wynosi 5 punktów.

Źródło artykułu: