Narzekał też na sędziego Daniela Stefańskiego, który jego zdaniem najpierw wysoko postawił sobie poprzeczkę, pozwalał na ostrą grę, a następnie dawał żółte kartki za błahe faule. - Tak, miałem do niego pretensje - przyznał Jan Urban. I wspomniał choćby o sytuację Karola Linettego, który tuż przed polem karnym był faulowany, a arbiter uznał, że piłkarz Lecha symulował. - Jednak arbiter oczywiście nie miał wpływu na wynik - zaznaczył trener Lecha.
Urban nie będzie raczej wyciągał konsekwencji w stosunku do Abdula Aziza Tetteha, który stracił piłkę w środku pola. Po tej akcji padł gol dla Legii. - Na pewno zagra w następnym meczu - zapowiada trener Lecha Poznań.
Co do samego meczu i pozycji Lecha, to Urban stwierdził: - To było wyrównane spotkanie. Na pewno ciekawe i interesujące. Sytuacje Legii w końcówce wynikały z tego, że zaryzykowaliśmy. Nie myślałem o tym, żeby po stracie gola zagrać na dwóch napastników. Wtedy Legia mogłaby przejąć kontrolę w środku pola i w ogóle nie moglibyśmy zagrywać piłek do napastników. To byłoby za duże ryzyko.
To oczywiście nie koniec potyczek Lecha z Legią. 2 maja na Stadionie Narodowym obie drużyny zmierzą się w finale Pucharu Polski. - Na ten mecz przyjdzie czas. Jesteśmy w grze o europejskie puchary, ale jeśli chodzi o ligę. I to wcale nie przez podział punktów. Teraz koncentrujemy się właśnie na Ekstraklasie.
Legia wygrała z Lechem 1:0.
Zobacz wideo: Laskowski: Bayern czeka 180 minut cierpień
{"id":"","title":""}