Ledwo szedł, noga bolała naprawdę mocno. Dawid Kownacki zdobył się jednak jeszcze na to, żeby pokazać jaki z niego charakterny człowiek. Odwrócił się więc do każdej z trybun, na których łącznie siedziało 26 tysięcy ludzi. I miejscowym kibicom bił brawo.
- Podziękowałem za dobrą atmosferę - mówił nam po meczu. Publika w ten sposób tych gestów nie odczytała. Młody napastnik Lecha Poznań usłyszał od niej swoje nowe imię, czteroliterowe, rozpoczynające się od "ch". I potężną porcję gwizdów.
Ten mecz odbył się we wrześniu 2014 roku. Lech zremisował w Warszawie 2:2. Teraz Dawid Kownacki wrócił po kontuzji do ćwiczeń, od początku tygodnia trenuje na pełnych obrotach. Do Warszawy przyjedzie ponownie. Wtedy to był krnąbrny chłopak. Teraz wygląda na to, że spokorniał. Dostał w międzyczasie w kość, gdy rok temu z kretesem przegrał publiczny zakład z kibicami (tzw. Dycha Kownasia) o to, że od początku roku do końca sezonu strzeli dziesięć goli. Dużo gadał, mało robił. Dziś gada mniej, za to gra najlepiej od debiutu w ekstraklasie. Wiosną wobec nieobecności Marcina Robaka, urazów Nickiego Bille Nielsena, został pierwszym snajperem. I strzelił pięć goli.
"Nowy Lewandowski" - napisały o nim niedawno angielskie media, informując że sam Juergen Klopp zobaczył w nim następcę swojego byłego podopiecznego z Borussii Dortmund. I polecił skautom baczną obserwację. Może będą też w Warszawie.
Poznaniacy mają ostatnio z Łazienkowskiej same dobre wspomnienia. Co przyjadą, to wygrywają. Tak było już w tym sezonie, tak było również w rundzie zasadniczej poprzednich rozgrywek. Po tamtym zwycięstwie Lech awansował na pozycję lidera i to on później cieszył się z mistrzostwa. W piątek wieczorem może co najwyżej odzyskać wigor, dostać kopa na rozpęd przed kolejnymi meczami dodatkowej rundy. Mistrz miał tragiczny początek sezonu, ale stara się go ratować jak może. Jest w walce o europejskie puchary. Mistrzostwo? To polska liga. Tu wszystko jest możliwe.
Legia Warszawa wiosną tego roku zrewanżowała się Lechowi, wygrywając w Poznaniu 2:0, ale jakie w stołecznej drużynie musi być wkurzenie i chęć rewanżu. Takie mecze trzeba bowiem wygrywać u siebie. Można tylko wyobrazić sobie złość, jaka zapanuje na Łazienkowskiej, gdy Lech ponownie wywiezie trzy punkty. Już można ostrzyć sobie zęby na kolejny dosadny wpis Bogusława Leśnodorskiego na Twitterze. Na przykład taki, jak rok temu po wpadce z Jagiellonią. - Najbardziej na świecie wk... mnie jak przegrywamy na Łazienkowskiej - napisał prosto z mostu.
Polepsza się sytuacja kadrowa w Poznaniu, bo oprócz Kownackiego na pełnych obrotach trenuje już Szymon Pawłowski. Do Warszawy przyjedzie też Karol Linetty. W Legii w piątek zabraknie Tomasz Jodłowca, kluczowego żołnierza w środku pola w drużynie Stanisława Czerczesowa. Słowo żołnierz absolutnie jest tu uzasadnione. Wszak reprezentant Polski ma ksywę "czołg".
Ciekawe, czy Jan Urban zaatakuje Legię Dawidem Kownackim. Może tak, może to będzie świetny strzał. Trafienie w dychę. Kownasia.
Legia Warszawa - Lech Poznań / pt. 15.04.2016 godz. 20.30
Przewidywalne składy:
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Igor Lewczuk, Jakub Rzeźniczak, Adam Hlousek - Guilherme, Ariel Borysiuk, Michał Pazdan, Michaił Aleksandrow - Nemanja Nikolić, Aleksandar Prijović.
Lech Poznań: Jarmin Burić - Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tamasa Kadar - Abdul Aziz Tetteh, Łukasz Trałka, Maciej Gajos, Karol Linetty, Darko Jevtić - Nicki Bille Nielsen.
Zamów relację z meczu Legia Warszawa - Lech Poznań
Wyślij SMS o treści PILKA.LECH na numer 7355
Koszt usługi 3,69 zł z VAT
Zamów wynik meczu Legia Warszawa - Lech Poznań
Wyślij SMS o treści PILKA.LECH na numer 7136
Koszt usługi 1,23 zł z VAT
Zobacz wideo: Jan Urban: jesteśmy silniejsi niż miesiąc temu
{"id":"","title":""}
Kto wymyśla te tytuły ? Z całym szacunkiem ale Kownaś jest lata świetlne od Lewandowskiego i musiałby się zdarzyć cud żeby się chociaż troszkę do niego zbliżył. Nawet jak Leg Czytaj całość