Czytaj w "PN": Niemcy. Banda Jogiego

PAP/EPA / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS
PAP/EPA / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS / PAP/EPA/CHRISTIAN CHARISIUS

Po ich pierwszym, marcowym meczu towarzyskim polski internet zawył z podniecenia, po drugim było słychać jedynie zgrzytanie zębami. Kto pisał o kryzysie kadry Joachima Loewa, cytując klasyka, skompromitował się kompletnie. Oto Niemcy.

W tym artykule dowiesz się o:

W wielkanocną sobotę na Stadionie Olimpijskim w Berlinie - mimo prowadzenia 2:0  - przegrali z reprezentacją Anglii 2:3. Piłkarska Europa zaczęła się zastanawiać, czy mistrzowie świata aby nie wpadli w dołek, a do Euro we Francji nie przystąpią z duszą na ramieniu. Odpowiedź nadeszła szybko, bo trzy dni później. W Monachium Anglików naśladować mieli Włosi, ostatecznie dostali jednak po głowie okrutnie, cztery wbite im gole były jedynie najniższym wymiarem zniszczeń sunących na Italię nalotów dywanowych. Siła gospodarzy była potężna, odpowiedź na krytyczne głosy – najdobitniejsza.

Jedna zagwozdka, dwa znaki zapytania

Wychodzi więc na to, że niekorzystny rezultat meczu z Anglią był jedynie wypadkiem przy pracy, efektem rozprężenia i rozkojarzenia z powodu wykręcenia pozytywnego wyniku już po niespełna godzinie gry. Obserwując późniejszy mecz z Włochami jasne było, że Loew zażądał od podopiecznych stuprocentowej koncentracji i takiej postawy, jakby grali najważniejszy mecz w życiu. Efekt był porażający. Skończyło się wprawdzie na czterech bramkach, ale gdyby gospodarze sprężyli się bardziej, Gianluigi Buffon po piłkę w siatce mógłby się schylać i siedmiokrotnie.

Jeśli już koniecznie o problemach niemieckiej kadry, uwagę zwrócić trzeba przede wszystkim na jedną pozycję: prawą stronę defensywy. Bo o ile newralgiczna w ostatnich latach lewa flanka jako tako została załatana Jonasem Hectorem (autorski pomysł Loewa, o tym, że zawodnik 1. FC Koeln będzie wyborem numer jeden, selekcjoner powiedział zresztą na konferencji prasowej), o tyle prawa obrona - mimo co najmniej kilkunastu prób - wciąż momentami przypomina kilkupasmową autostradę. Skoro w klubach europejskiej czołówki próżno szukać klasowych, prawych obrońców z Niemiec, naturalnym ruchem byłoby zapewne dokładne przyjrzenie się graczom występującym na tej pozycji w klubach Bundesligi. Szkopuł jednak w tym, że spośród wszystkich klubów elity w tylko trzech regularnie występują na prawej obronie piłkarze z niemieckimi paszportami, na dodatek żaden z nich nie ma prawa myśleć o sobie jako potencjalnym członku bandy Jogiego.

(...)

Paweł Kapusta

Cały artykuł w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna"! Od wtorku w kioskach!

Jedenastka weekendu 30. kolejki ekstraklasy wg PN

Następca Lewandowskiego na celowniku giganta z Premier League

Gwiazda West Hamu na celowniku PSG

Komentarze (0)