Jacek Zieliński nie będzie mógł usiąść na ławce Cracovii w dwóch najbliższych meczach. To kara za to, że podczas spotkania 27. kolejki z Legią Warszawa (1:2) sędzia Bartosz Frankowski odesłał szkoleniowca na trybuny.
- Parę lat temu to się zdarzyło, byłem wtedy trenerem Polonii Warszawa. Nie chcę się już wypowiadać na ten temat i robić komuś dodatkowy PR. Trzeba się z tym pogodzić. Zespół poprowadzi Piotr Górecki, a ja się będę temu przyglądał z trybun. Nie ma tego złego, co na dobre by nie wyszło - czasem świeże spojrzenie dużo daje - mówi Zieliński.
W czasie meczu w Szczecinie trener Pasów będzie całkowicie odcięty od zespołu, ale nie zamierza szukać z nim kontaktu za wszelką cenę.
- Będą ustalenia przed meczem, ale potem Piotr będzie musiał radzić sobie z wieloma rzeczami sam. Dostałem wyraźny zakaz komunikowania się z drużyną w czasie meczu. Ustalimy taki plan, żeby potem nie musieć ingerować. Nie mogę być z drużyną już półtorej godziny przed meczem i nie mogę wejść w przerwie do szatni - tłumaczy Zieliński.
- Szczerze mówiąc, nie wiem, jak to wygląda po spotkaniu, ale wtedy chyba już nikt nie będzie robił problemów. Łączność telefoniczna jest zakazana. Spokojnie, drony nad naszą ławką nie będą latały - uśmiecha się trener Cracovii.
Zobacz wideo: Mówiono, że żyje pod mostem i chciał zabić żonę. Zobacz, co się dzieje z byłą gwiazdą Legii