Sobotnie starcie było dla mieszkańców 25-tysięcznego Kluczborka piłkarskim świętem. Miejscowy stadion po brzegi wypełnił się kibicami, a w kasach szybko zabrakło biletów. Takiej frekwencji na obiekcie przy ulicy Sportowej nie było dawno. Powodem był pierwszy mecz przy sztucznym oświetleniu. Inwestycja kosztowała ponad 2,5 miliona złotych, a była ona niezbędnym wymogiem do otrzymania licencji na rozgrywki I ligi. W przeciwnym wypadku MKS musiałby swoje mecze rozgrywać poza Kluczborkiem.
W pierwszej tegorocznej kolejce obie ekipy musiały uznać wyższość rywali, ale zmierzyły się z drużynami ze ścisłej ligowej czołówki. MKS przegrał na wyjeździe z Wisłą Płock (0:3), a od GKS-u Katowice lepsza okazała się Arka Gdynia, która na stadionie przy Bukowej wygrała 2:0. Obie drużyny chciały w sobotę zrehabilitować się za porażki.
Gospodarze rozpoczęli z dużym animuszem, ale szybko zostali sprowadzeni na ziemię. W 3. minucie GKS Katowice przeprowadził zabójczą kontrę. Po rzucie rożnym piłkę przechwycił Alan Czerwiński, który ruszył skrzydłem i wrzucił piłkę w pole karne w kierunku niepilnowanego Bartosza Iwana. Ten strącił piłkę klatką piersiową i pokonał bezradnego Krystiana Rudnickiego, który w tej sytuacji mógł zachować się znacznie lepiej, ale nie ruszył do dośrodkowania.
Po stracie gola MKS szybko ruszył do odrabiania strat, ale dobrze grała defensywa GieKSy, która na niewiele pozwalała rywalom. Prawie każda akcja była zatrzymywana przez katowiczan, a Mateusz Kuchta w pierwszej połowie dwa razy był zmuszony do interwencji. Z kolei GKS bezlitośnie wykorzystywał kontrataki. W 24. minucie piłkę w polu karnym rywali otrzymał Krzysztof Wołkowicz i pewnym strzałem podwyższył prowadzenie.
Kluczborczanie po przerwie radzili sobie zdecydowanie lepiej. W 52. minucie nadzieję miejscowym kibicom dał wprowadzony po przerwie Sebastian Deja, który składną akcję MKS-u zakończył skutecznym strzałem z 16. metra, Kuchta wyciągnął się jak struna, lecz był bezradny. Strzelona bramka dodała gospodarzom wiatru w żagle. Przez kilka minut to oni dominowali, ale katowiczanie szybko przejęli inicjatywę.
W 60. minucie świetną okazję miał Alan Czerwiński, ale po dośrodkowaniu z lewego skrzydła uderzył głową tuż obok słupka, a kilka chwil w sytuacji sam na sam strzał Grzegorza Goncerza obronił Rudnicki. Gospodarze swoich szans szukali w kontratakach. Świetną sytuację zmarnował Maciej Kowalczyk, piłka po jego strzale o kilka centymetrów przeleciała obok słupka. Katowiczanie kontrolowali sytuację i nie dali sobie odebrać pierwszego w tym roku zwycięstwa.
MKS Kluczbork - GKS Katowice 1:2 (0:2)
0:1 - Bartosz Iwan 3'
0:2 - Krzysztof Wołkowicz 24'
1:2 - Sebastian Deja 52'
Składy:
MKS Kluczbork: Krystian Rudnicki - Adam Orłowicz, Łukasz Uszalewski, Łukasz Ganowicz, Bartosz Brodziński - Piotr Kasperkiewicz (46' Sebastian Deja), Kamil Kuczak, Michał Szewczyk, Rafał Niziołek, Marcin Nowacki (71' Michał Kojder) - Maciej Kowalczyk (74' Piotr Giel).
GKS Katowice: Mateusz Kuchta - Alan Czerwiński, Oliver Praznovsky, Mateusz Kamiński, Marcin Flis - Łukasz Pielorz, Krzysztof Wołkowicz, Bartosz Iwan (67' Povilas Leimonas), Maciej Bębenek (90' Patryk Szymański), Filip Burkhardt (81' Sławomir Duda) - Grzegorz Goncerz.
Żółte kartki: Łukasz Ganowicz, Sebastian Deja (MKS Kluczbork) oraz Oliver Praznovsky, Povilas Leimonas, Marcin Flis (GKS Katowice).
Sędzia: Łukasz Szczech (Kobyłka).
Łukasz Witczyk z Kluczborka