- Legia od razu złapała nas za gardło i podgryzła - Michał Probierz po porażce 0:4 mógł tylko bezradnie rozłożyć ręce. Na nic jego szpiedzy, którzy zimą obserwowali rywala. Na nic trening wychodzenia spod pressingu. Przy niemal każdej piłce o tempo lub dwa szybsi byli piłkarze Legii. Gospodarze grali agresywnie, goście mieli problem, żeby wyjść z własnej połowy. Przez pierwsze pół godziny nie istnieli w ogóle. Potem Jagiellonia Białystok trochę pograła, ale po przerwie znowu wydawało się, że na boisku jest tylko jedna drużyna.
O wysokim, skutecznym pressingu świadczy choćby to, że średnio Legia odzyskiwała piłkę już na 51. metrze. To na połowie boiska. Legia była jak Tommy Lee Jones w Ściganym. Nie odstępowała Jagiellonii na krok. I dopięła swego.
Wraz z początkiem wiosny zaprezentowała oblicze, jakiego nie pokazywała dawno. Ostatnio jesienią, w pierwszym meczu z Cracovią pod wodzą Stanisława Czerczesowa. Wtedy to jednak był dopiero początek zmian, ich zapowiedź. Zniknęła apatia, pojawiła się werwa. A do werwy trzeba mieć siłę. I legioniści zapewniają, że ją mają. Po meczu w zasadzie mówili jednym głosem.
Arkadiusz Malarz: - Jesteśmy dobrze przygotowani przez trenerów, przez cały okres przygotowawczy trenowaliśmy bardzo ciężko i to przynosi efekt. Mamy siłę na pressing, mamy siłę na 90 minut, wcześniej nam tego brakowało. Teraz jest zdecydowanie lepiej.
Nemanja Nikolić: - Czuję się świetnie. Mieliśmy zimą wiele ciężkich treningów. Nie było łatwo. Mamy moc, żeby zakończyć ten sezon na dużej intensywności. Tak jak dziś musimy grać w pierwszym meczu. Musimy stworzyć atmosferę, w której przeciwnik będzie wiedział, że przyjeżdżając do nas nie ma szans. To będzie nowa Legia!
Michał Pazdan: - Graliśmy wysoko, agresywnie i doprowadziliśmy do tego, że rywale nie mieli dużo czasu w defensywie. Dzięki temu udało nam się strzelać gole. Będziemy nad tym pracować, by jeszcze bardziej udoskonalić ten styl gry. W obronie czasem podejmujemy ryzyko, na tym to wszystko polega. Tak ma wyglądać Legia. Widać, że wysoki pressing to bardzo ważny aspekt. Ta drużyna wyglądała tak, jak tego oczekuje szkoleniowiec.
Stanisława Czerczesowa czasami nazywa się żartobliwie rosyjskim niedźwiedziem. Legendą obrosły już opowieści o tym, jak to daje piłkarzom w kość, jak to ich męczy. Jednak taki Nikolić stwierdził też, że bez przesady, ciężko to on miał też w Videotonie. Choć z nim to zupełnie inna historia. Czy trenuje lżej jak za Henninga Berga, czy ciężko jak teraz, strzelać goli nie przestaje.
Zobacz wideo: Hamalainen wygwizdany na Łazienkowskiej
Źródło: WP SportoweFakty