Gdyby ktoś po piątkowych meczach Ekstraklasy powiedział mi, że w poniedziałek będziemy czekali z utęsknieniem na 23. serię, to taką osobę wysłałbym co najmniej do diabła.
Początek rzeczywiście był bardzo przeciętny. W piątek padł zaledwie jeden gol. W Chorzowie Ruch pokazał, że zimą pracowano nad defensywą. W sparingach Niebiescy rzadko tracili bramki, ale również rzadko je strzelali. W spotkaniu z KGHM Zagłębiem Lubin Ruch wiele zawdzięcza Matusowi Putnocky'emu, który uratował zespołowi punkt. Markotne miny mieli po meczu fani Niebieskich. - Zagłębie było zespołem lepszym, nie ma się co czarować - przyznał Waldemar Fornalik. Dla fanów Ruchu pocieszeniem może być fakt, że dużo gorzej zespół wszedł w rundę jesienną, a skończyło się na 5. miejscu.
Wspomniani Miedziowi przy Cichej zaimponowali wolą walki, rozgrywaniem akcji, grą w obronie. Jednak nagana za skuteczność psuje wszystko. W następnej kolejce podopieczni Piotra Stokowca przejdą prawdziwy test - u siebie zagrają z Legią Warszawa.
Drugi piątkowy mecz pokazał, że zarówno Śląsk Wrocław jak i Wisła Kraków marząc o grze w ósemce muszą sporo jeszcze poprawić. Górskie przygotowania zespołu Romualda Szukiełowicza jak na razie owocują. Jednak pamiętać należy, że wygrana była bardzo szczęśliwa. Gdybym miał wskazać zespół, który zaprezentował się lepiej, byłaby to Wisła.
Drugi dzień rundy wiosennej Ekstraklasy rozpoczął się tak jak zakończył poprzedni, bardzo przeciętnie. Lider Piast Gliwice męczył się w Łęcznej z Górnikiem. Wywieziony przez gości punkt to ich duży sukces. Pamiętamy jednak jak Piast rozpoczął rundę jesienną. Po wygranej z Termalicą Bruk-Bet Nieciecza łatwo przegrał w Chorzowie z Ruchem. Jestem pewien, że wkrótce zobaczymy taki zespół z Gliwic jak jesienią. Może to dobrze dla Piasta, że w najbliższym spotkaniu w ich składzie zabraknie "kartkowicza" Macieja Jankowskiego. A Górnik? Będzie miał problemy z awansem do ósemki. Ten zespół jest zbyt chimeryczny.
Inny Górnik, ten z Zabrza, pomimo trudnej sytuacji finansowej, przeprowadził kilka kolejnych transferów i zapowiedział walkę o pierwszą ósemkę. Wszystko przez udaną końcówkę 2015 roku. Wyjazd do Krakowa na pojedynek z Cracovią szybko sprowadził zabrzan na ziemię. Górnik już po półgodzinie mógł myśleć o nadchodzących Wielkich Derbach Śląska. Ten mecz podopieczni Leszka Ojrzyńskiego muszą wygrać. Drugie niepowodzenie może na długo ich podłamać. W Zabrzu pewni są, że Ruch wróci z derbów bez punktów. Dodajmy, że na przedmeczowych plakatach nawet słowa nie poświęca się Niebieskim. Ot, taka wojenka. W "rewanżu" przy Roosevelta zabraknie prezesa Ruchu Dariusza Smagorowicza i podobnie jak od wielu lat - kibiców Niebieskich.
Sobotni rywal Górnika - Cracovia - pokazał, że nawet bez najlepszego strzelca Denissa Rakelsa wciąż jest bardzo groźna. Takiej drużyny, grającej z polotem i zarazem na dużym luzie, nie powstydzilibyśmy się w Europie. Do tego jednak daleka droga. Na teraz jednak brak medalu dla Pasów byłby sporym zaskoczeniem.
Zobacz wideo: Jan Urban: za wysoko wygraliśmy z Termalicą
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
[nextpage]Kanonadę obejrzeliśmy w Gdańsku. Lechia rozniosła 5:0 ostatnie w tabeli Podbeskidzie Bielsko-Biała. Sporo kontrowersji wywołały decyzje arbitra. Wielu sędziów nie zdecydowałoby się na wyrzucenie z boiska Kohei Kato i chwilę później Marka Sokołowskiego. Także nie każdy arbiter podyktowałby "jedenastkę" za zagranie ręką. Gdyby po przerwie Górale grali w komplecie, wówczas podopieczni Piotra Nowaka mieliby duże problemy ze sforsowaniem ich obrony.
Wysoka wygrana z jednej strony może dać mocnego "kopa" graczom Lechii, ale z drugiej zaciemni obraz, bo gdańszczanie na pewno nie zasłużyli w sobotę na tak okazałe zwycięstwo.
Nie zawiodła Legia. Po przygotowaniu zespołu przez Stanisława Czerczesowa i zimowych wzmocnieniach, w stolicy nikt nie wyobraża sobie braku mistrzowskiego tytułu na 100-lecie klubu. W pierwszym wiosennym meczu wicemistrzowie Polski pewnie ograli Jagiellonię Białystok i konsekwentnie realizują cel.
Warto odnotować, że kolejnego gola zdobył Nemanja Nikolić i już można przyjmować zakłady czy Węgier zdobędzie w sezonie nie 30, ale 40 goli. Gdyby tak się stało, wówczas bylibyśmy świadkami wielkiego wydarzenia. Rekord strzelecki ekstraklasy z 1927 roku to 37 goli. Należy do Henryka Reymana.
Z kolei Jagiellonia po laniu w stolicy musi szybko wrócić do pionu i zacząć zdobywać punkty. Gra w grupie mistrzowskiej byłaby potwierdzeniem dobrej pracy w Białymstoku Michała Probierza, natomiast walkę o utrzymanie trener zapewne tłumaczyłby faktem, iż ma... młody zespół.
Wysoko wygrał Lech Poznań, ale w boju z Termalicą mistrzom Polski nic łatwo nie przychodziło. Beniaminek sporo daje naszej lidze, ale nie takie zespoły z niej spadały. Na pewno brakuje mu wyrachowania i często płaci za to porażkami.
Z kolei Lech konsekwentnie odrabia straty, ale wydaje mi się, że tak czy inaczej wiosną dopadnie go kryzys. Takowy Kolejorza może sporo kosztować, nawet może skutkować brakiem miejsca na podium na koniec sezonu. Na szczęście dla zespołu z Poznania Lech jest o dwa kroki od zdobycia Pucharu Polski i otwarcia sobie bram europejskich.
22. kolejkę zakończył bój w Szczecinie. Do przerwy już oczami wyobraźni widziałem nagłówki w stylu: Korona Kielce wciąż żądna krwi na wyjazdach, czy też: koniec magii Czesława Michniewicza. Mecz trwa jednak 90 minut. Pogoń Szczecin wygrała i może być już niemal pewna gry w grupie mistrzowskiej. Mam nadzieję, że tym razem Portowcy nie odstawią takiej farsy jak w poprzednich sezonach, kiedy po 30. kolejce przestawali zwyciężać.
Zawiodła po przerwie Korona. Do końca fazy zasadniczej jeszcze osiem serii, ale Złocisto-Krwistym trudno będzie wskoczyć do pierwszej ósemki. Po podziale punktów kielczanie ze swoją chimerycznością mogą mieć sporo problemów.
Michał Piegza