W Lechu nie oceniają transferów. "Poczekamy z tym do lata, ostatnio nie byliśmy bezbłędni"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Co dadzą Lechowi piłkarze pozyskani w zimowym okienku transferowym? Na razie klubowi włodarze wstrzymują się z jakimikolwiek ocenami. Dlaczego?

- Nie pokuszę się teraz o dokonanie bilansu zysków i strat. Wiadomo, że zawsze liczymy, iż będzie on dodatni. Chcemy być przecież mocniejsi, a nie słabsi. Za kilka dni czeka nas jednak mecz z Termaliką i to on będzie pierwszą weryfikacją ruchów kadrowych - powiedział wiceprezes klubu, Piotr Rutkowski.

- Rozliczymy się z transferów za pół roku. Wtedy będzie można miarodajnie ocenić bilans i stwierdzić, czy poszliśmy we właściwym kierunku. Teraz nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, zwłaszcza że w poprzednim okienku nie byliśmy bezbłędni - dodał.

Słowa Rutkowskiego znalazły zresztą potwierdzenie w formie, w jakiej zatrudniono Vladimira Volkova oraz Sisiego. - Podpisaliśmy z nimi umowy tylko do końca sezonu i wtedy zobaczymy czy skorzystamy z opcji przedłużenia. Jedynie Nicki Bille Nielsen związał się z nami na dłużej - zaznaczył.

Kolejorz ma nowe twarze, ale doznał też istotnych osłabień. Odeszli m. in. dwaj zawodnicy, którzy mieli duży udział w wywalczeniu przez poznaniaków mistrzostwa Polski - Kasper Hamalainen oraz Barry Douglas. - Na pewno bym nie powiedział, że rozpada nam się mistrzowski zespół. Piłkarze przychodzą i odchodzą, to jest całkowicie normalne, po to mamy właśnie okienka transferowe. Douglas np. tracił już powoli miejsce w składzie na rzecz Tamasa Kadara. Nie przejmuję się zmianami, latem pewnie opuszczą nas kolejni zawodnicy, nie ma w tym nic nadzwyczajnego - zakończył Rutkowski.

Zobacz wideo: "Lewandowski jest bardziej kompletny niż Aubameyang"

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: