Dariusz Tuzimek: Czy Calvin Klein to Cezary Kucharski i dlaczego jest zamieszany w pobicie Kapustki? (felieton)

Między Zbigniewem Bońkiem a Cezarym Kucharskim iskrzy od dawna. Panowie nie szczędzą sobie ciosów, uszczypliwości i złośliwości na łamach mediów. Konflikt przeszedł właśnie w nową fazę, zmierza prosto na sądową salę.

Tym razem poszło o „gruby” wpis prezesa PZPN na Twitterze. Podsumowując rok 2015 na portalu Futbolfejs.pl napisałem, że aktywność prezesa Zbigniewa Bońka na TT jest dla mnie dużym rozczarowaniem. Że to zaczepianie innych przez prezesa PZPN nie ma klasy należnej stanowisku, nie licuje ze statusem prezesa ważnej instytucji. Że Bońka ponosi natura polemisty, że niepotrzebnie – w mojej opinii – zdąży napisać kilka słów, zanim ochłonie. Że brakuje mu namysłu, wsparcia ze strony współpracowników i kogoś, kto czasem złapałby go za rękę. Nawet nie spodziewałem się, że podsumowanie z Futbolfejs.pl będzie tak prorocze i tak szybko będzie miało kontynuację w życiu.

Za rękę nikt nie chwycił prezesa PZPN także w sobotnie popołudnie 5 grudnia 2015 roku, gdy Boniek wypalił z naprawdę grubego działa na swoim koncie na Twitterze: „Mówią, że Kapustka dostał w głowę od ludzi CK bo nie chce z nim przedłużyć umowy, w marcu zobaczymy!”. Wpis kończą trzy emotikony, tzw. uśmieszki.
Treść tego twitta zaskoczyła wielu dziennikarzy obserwujących konto prezesa PZPN. Piotr Żelazny z „Rzeczpospolitej” zatwittował: „Dość mocne pomówienie. Znam oczywiście pana retorykę, że „TT to zabawa” itd., ale jednak istnieje odpowiedzialność za słowa...”.

Jeszcze dalej poszedł zastępca redaktora naczelnego „Piłki Nożnej” Adam Godlewski: „Alko-twitter od godziny 16? Nie pochwalam, ale zdrowie szczerze podziwiam. Sobotni wieczór jeszcze przecież dłuuugi. Co w finale?”
Rafał Stec z „Gazety Wyborczej” skomentował lakonicznie: „Uwaga! Żart prezesa” i podał treść wpisu Bońka. Prezes odpowiedział im po chwili: „@Adam Godlewski, ale obrona pana menadżera, ja tylko żartowałem a wy na wojnie? Już was trzech się odezwało, jednego nie liczę”. A do dziennikarza „Gazety Wyborczej” zwrócił się: „@Rafał Stec pan poważnie czy dla zabawy?”.

Boniek próbował bagatelizować treść swojego wpisu, ale musiał sobie zdawać sprawę, że tym razem przesadził. Jego konto na Twitterze obserwuje dziś ok. 400 tysięcy ludzi. Sprawa zrobiła się poważna. Prezes – po jakimś czasie – skasował swój kontrowersyjny wpis. Ale stara prawda mówi, że w internecie nic nie ginie.

Cezary Kucharski poczuł się urażony wpisem prezesa PZPN i trudno mu się dziwić. Działa w środowisku piłkarskim i wiarygodność oraz dobra opinia jest jego podstawowym narzędziem do zarabiania pieniędzy. Zażądał od Bońka przeprosin za sugerowanie, że mógłby mieć cokolwiek wspólnego z pobiciem Bartosza Kapustki w jednej z krakowskich dyskotek oraz wskazania – z imienia i nazwiska – wszystkich osób, na których słowa powołał się prezes w twittcie i od których dowiedział się o rzekomym udziale „CK” w pobiciu piłkarza Cracovii.

W piśmie przedprocesowym, jakie pełnomocnicy Kucharskiego wysłali do prezesa PZPN, podkreślili, że użycie inicjałów „CK” łatwo identyfikuje ich klienta, szczególnie że powszechnie znany jest fakt, że właśnie wygasa umowa menedżerska zawarta przez Kucharskiego z Kapustką.

Boniek nie przeprosił, tylko – poprzez swoich pełnomocników – zaczął odwracać kota ogonem. – Od tej pory możecie mówić na mnie Calvin Klein – śmieje się Kucharski, który poinformował nas o całej sprawie. O co chodzi?
O linię obrony przyjętą przez Bońka i jego pełnomocnika. Otóż postanowili oni stać na stanowisku, że „CK” z twitta prezesa to nie Cezary Kucharski, bo „CK” kojarzy się z... Calvinem Kleinem.
Tupet na poziomie finału Ligi Mistrzów! Gdyby nie podpis renomowanej kancelarii i znanego prawnika, można by uznać, że to nie jest poważna linia obrony, a sztubackie żarty.

Jacek Gmoch: Loew na pewno poszerzy skład o środkowego napastnika

{"id":"","title":""}

[nextpage]
W piśmie pełnomocnika Bońka czytamy: „Przywołany wpis ogranicza się wyłącznie do sformułowania odnoszącego się do „ludzi CK”. W żadnej jego części nie zostało wskazane, że wpis ten odnosi się do Pana Cezarego Kucharskiego. Trzeba podkreślić, że nie sposób jednoznacznie utożsamiać skrótu CK z Panem Cezarym Kucharskim. Skrót CK jest bowiem powszechnie kojarzony z Calvinem Klein'em. Jeśli analizować wpis mojego Mocodawcy pod kątem naruszenia dóbr osobistych (do czego nie ma podstaw – zob. uwagi poniżej), to jedynie Pan Calvin Klein (amerykański projektant mody) mógłby wykazywać, że skrót „CK” identyfikuje jego, względnie jego firmę.”

Wydaje się wam to niepoważne? Mnie też. Pismo jest jednak jak najbardziej poważne. Ale – na miły Bóg – czyżby Boniek i jego pełnomocnik próbowali przekonywać, że to z Calvinem Kleinem Kapustka nie chce przedłużyć kontraktu i za to dostał w głowę? Nomen omen właśnie w głowie się to nie mieści. A przecież Boniek w późniejszym twittcie do Adama Godlewskiego napisał: „ależ obrona pana menadżera”, czyżby więc amerykańskiego projektanta mody pomylił z managerem? Kupy się to nie trzyma. Albo trzyma tylko kupy.

Co ciekawe, Boniek i pełnomocnik brną dalej. W swoim piśmie pełnomocnik Bońka powołał się na pewną sondę:
„Poza tym, już w świetle „sondy” przeprowadzonej przez mojego Mocodawcę na portalu internetowym Twitter, której wyniki przedstawiam poniżej, nie sposób powiązać dwóch zestawionych z sobą liter „CK” z osobą Pana Cezarego Kucharskiego.
Z czym kojarzycie CK?
56% Calvin Klein
7% Cracovia Kraków
37% inne”.

Zastanawia was, czemu Zbigniew Boniek przeprowadził na Twitterze akurat taką sondę? Może małą podpowiedzią będzie to, że sonda pojawiła się 21. 12. 2015 roku, a przedprocesowe pismo od Kucharskiego jest z 17. 12. 2015.

Ale żeby w ogóle nie było wątpliwości, że Boniek nie chciał robić krzywdy Kucharskiemu, w piśmie od pełnomocnika jest: „Nawet jeśli hipotetycznie przyjąć, że sporny wpis odnosi się do Pana Cezarego Kucharskiego, to i tak nie sposób w nim dostrzec jakiegokolwiek naruszenia dóbr osobistych ww. osoby. Otóż, wpis ten ma charakter ironiczny, czy też satyryczny, o czym świadczą na jego końcu użyte trzy emotikony w postaci „uśmieszków”.”

Czyli można zasugerować, co się chce, naruszyć czyjeś dobra osobiste, a potem dołożyć trzy uśmieszki i... generalnie wszystko jest ok?
Nie wiem, czy taka retoryka bardziej obraża prawo czy zdrowy rozsądek.
Niesamowity w tym wszystkim jest ten ogromny trud, jaki sobie zadał prezes poważnej instytucji i renomowany prawnik, by zamiast prostego „przepraszam, zagalopowałem się, „głupio wyszło”, pisać takie banialuki! Przecież zamieszanie w to wszystko Calvina Kleina to jest narażanie się na śmieszność. Czy bardziej honorowe od przeprosin jest wypieranie się swoich słów? Udawanie innych intencji niż się miało?

– Jeśli nie zostanę przeproszony, pozywam Bońka do sądu – mówi Kucharski.
Trudno sobie wyobrazić, że Boniek – a co bardziej prawdopodobne: jego pełnomocnik – będzie się starał przed sądem udowadniać teorię o Calvinie Kleinie. Toż to by były intelektualne wygibasy! Mógłby z tego wyjść spektakl groteskowo-komediowy.
Prezes PZPN musiałby odpowiadać na trudne pytania, np. kim jest „CK” z twetta, skoro nie jest Kucharskim? Albo: jakie jeszcze inne osoby z inicjałami CK mają umowę z Kapustką? Co Calvin Klein mógłby mieć wspólnego z pobiciem Kapustki? Jakie powody mógłby mieć Calvin Klein, aby napuszczać ludzi na Kapustkę?

W świetle stwierdzenia z pisma pełnomocnika Bońka: „Jeśli analizować wpis mojego Mocodawcy pod kątem naruszenia dóbr osobistych (do czego nie ma podstaw – zob. uwagi poniżej), to jedynie Pan Calvin Klein (amerykański projektant mody) mógłby wykazywać , że skrót „CK” identyfikuje jego, względnie jego firmę” – ciśnie się jeszcze jedno pytanie: co prezes PZPN zamierza zrobić, gdy Calvin Klein dowie się, że jest zamieszany w historię z pobiciem Kapustki?

Dziwię się, że taką linię obrony wybrał Zbigniew Boniek. Naprawdę się dziwię...

Dariusz Tuzimek, Futbolfejs.pl

Źródło artykułu: