- Nie potrafię sobie poradzić z przekraczaniem granic przez media, z wkraczaniem w moje życie prywatne. Tak jest tylko w Polsce. Jak przegrałem mecz z Realem Madryt, krytykowali mnie wszyscy, ale za to, jaki wybrałem skład albo jak przygotowałem drużynę. Tutaj nikt nie krytykuje mnie, że powołałem Boruca. Są inne tematy - zauważył Leo Beenhakker. - Jednego dnia piszą, że jestem skorumpowany przez właściciela Polonii Warszawa albo Górnika Zabrze, na drugi dzień, że jestem takim autorytetem jak Raul Lozano. To fałszywe. Przykro mi tak zwyczajnie, jako człowiekowi. Ludzie mnie znają, 35 milionów Polaków patrzy na mnie na ulicy albo w telewizji i myśli sobie: "O, to ten, co sprzedaje piłkarzy", albo "To ten, co pił kawę z Martą Alf". Nie mam sobie nic do zarzucenia, a mimo to muszę się tłumaczyć z bzdur, jakie się o mnie pisze, i tracić czas na proces z Radosławem Osuchem - dodał Holender w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Leo Beenhakker: W Polsce czuję się zaszczuty, nie mam prywatności
- W Polsce czuję się zaszczuty, nie mam prywatności. Ciągle chodzą za mną ludzie z aparatami fotograficznymi, chociaż i tak nie mam nic do ukrycia - przyznał Leo Beenhakker w rozmowie z Rzeczpospolitą. Trener polskiej kadry przyznał, że wiele rzeczy w naszym kraju mu się nie podoba.
Źródło artykułu: