Podbeskidzie Bielsko-Biała słabo rozpoczęło sezon. Po kompromitującej porażce 0:6 z Wisłą Kraków z funkcji trenera zwolniony został Dariusz Kubicki, a jego następcą został Robert Podoliński. Pod wodzą nowego szkoleniowca Górale zaczęli grać lepiej, awansowali w tabeli nawet na dziesiąte miejsce. Jednak sześć meczów zespół z Bielska-Białej nie odniósł zwycięstwa i spadł na ostatnią pozycję w tabeli.
- Powiem szczerze, że ostatnie miejsce nieco zaciemnia obraz tego, co robił zespół w tej rundzie. Tak naprawdę graliśmy w ostatnich meczach głównie z czołówką ligi. Dystans do ósemki wcale nie jest duży, a do tego dzielimy punkty. Odkąd tu przyszedłem, to zdawałem sobie sprawę, że nie będziemy bić się o mistrzostwo Polski. Czeka nas ciężka praca. Dzięki chłopakom, których mamy w szatni ta strata jest praktycznie żadna - powiedział trener Podbeskidzia, Robert Podoliński.
W dodatku Podbeskidzie jest jedynym zespołem, który w obecnym sezonie nie odniósł zwycięstwa na własnym stadionie. - Ostatnie miejsce w pewnym sensie jest takim uderzeniem w tył głowy, że trzeba się obudzić i zacząć coś robić przede wszystkim w meczach u siebie. Z drugiej strony zapracowaliśmy na to, że nikt nas z listy Ekstraklasy nie skreślił, a przez wielu byliśmy spisywani na straty. Ten zespół ma charakter i jestem przekonany, że go pokaże - stwierdził Podoliński.
Zimę Górale spędzą na ostatnim miejscu w tabeli, ale do czternastego Śląska Wrocław tracą zaledwie punkt. W przerwie między rundami w drużynie ma dojść do kilku zmian. - Czy wiele musi się zmienić? Przede wszystkim musimy normalnie przepracować okres przygotowawczy. Musimy też na kilku pozycjach poszukać wzmocnień i rywalizacji, bo to był największy problem naszego zespołu. Kontuzje, kartki i wąska ławka rezerwowych, przez co na naszej jakości bardzo wyraźnie odbijało się wypadnięcie jednego czy dwóch zawodników. Do tego doszło mnóstwo chorób i kontuzji. Jest nad czym pracować i myślę, że znajdziemy jakieś rozwiązanie - ocenił trener Górali.